Forum gry Dragons of Shadow


#1 2009-01-10 23:11:31

Izdurbal

Administrator

Zarejestrowany: 2008-08-17
Posty: 201
Punktów :   

KONKURS!! na klasy

Koniec ery wyznaczył jako tako ostateczne zakończenie turnieju na rasy. Jednakże nie tylko "gatunki" stworzeń dostępne do gry tworzą idealną okazję do kreatywnego myślenia. Z dniem jutrzejszym rusza kolejny turniej, który trwał będzie całą erę. Tym razem jednak prosimy was o najlepsze pomysły na nowe i mam nadzieje oryginalne klasy postaci.

Każde podanie powinno zawierać:
1. Krótkie opowiadanie z postacią o danej klasie.
2. Opis klasy.
3. Historie wykształcenia się profesji.
4. Umiejętności specjalne dostępne dla profesji.


Tak wiem iż opis obecnych klas  nie jest tak rozbudowany jednak zajmę się tym w trakcie tej ery w miarę skromnych możliwości.

Zwycięzcy mogą oczywiście liczyć na nagrodę w postaci 20pkt fabularnych.

Powodzenia w główkowaniu i wielu wspaniałych pomysłów oraz weny sprzyjającej przy opisywaniu^^

Offline

 

#2 2009-02-04 17:32:01

Cyna

Moderator

Skąd: Siemysłów xP
Zarejestrowany: 2008-06-23
Posty: 425
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Klasa: Pirat

Nazwa mówi sama za siebie. Piraci są kimś w stylu złodziei. Używają słownictwa typowego dla żeglarzy. Piraci zaistnieli z początkiem handlu morskiego. Pirat często ma sporo złota, które złupił okradając inne statki na morzu. W walce nie posługują się magią. Nie wykorzystują również siły. Dla pirata najważniejsza jest technika walki. Są sprytnymi wojownikami, ponieważ szukają słabego punktu przeciwnika i wtedy atakują. Zwykli przepadać za rumem, pięknymi kobietami i burdami karczemnymi. Piraci nie uznają żadnej władzy. Również i bogów rzadko wyznają. W walce posługują się głównie lekką bronią białą, jaką mogą być szable lub sztylety.

Umiejętności fabularne:

- Spryt w walce; piraci walcząc stawiają głównie na swoją szybkość i zręczność. Dzięki temu pirat może w trakcie walki podnieść swoją szybkość i zręczność o 25%. Taki „ szał ” może trwać tyle tur, jaki jest poziom postaci. Gdy się skończy postać ma karę do szybkości i zręczności wynoszącą -50%

- Walka lekkimi brońmy; pirat walczący broniami lżejszymi niż 3kg mają bonus do trafienia podniesiony o 1 stopień. Walcząc broniami cięższymi ma karę do trafienia. Poziom trudności wzrasta wtedy o 1 stopień (nie wiem jak dokładnie jest z tymi poziomami, ale chyba dobrze napisałem o co chodzi ^^)

- Weteran; piraci zwykle są zaprawieni w bojach na morzu. Dzięki temu podczas walki mogą nie zwracać uwagi na ból i zmęczenie o 50% dłużej niż inne klasy. (umięjętność wzięta z wojownika )



Była noc. Na morzu płynął potężny statek z trzema żaglami. Wszystkie były zwinięte. Na statku panowała zabawa. Piraci cieszyli się z udanego dnia. Złapali kupców wiozących jedzenie. Przy okazji zgarnęli parę kobiet, z których zrobili sobie dziwki. Huczna muzyka grała, piraci śpiewali i pili. Do czasu… nagle na horyzoncie pojawił sie statek.
- To z Ziro płyną! – z bocianiego gniazda było słychać głos mężczyzny. Zabawy w tym momencie ustały. Wszyscy jak jeden mąż podbieli do bury i wybuchli radością. Dwa statki w jeden dzień. Wygonili dziwki do szalup.
- Rozwinąć żagle! – Gruby głos rozbrzmiał na całym statku. Kapitan podbiegł do steru i chwycił go. W jednym momencie żagle się rozwinęły. Płótno miało czarny kolor i na każdym była namalowana białą farbą czaszka. Statek piratów w parę minut znalazł się przy statku płynącym z Ziro. Piraci przy pomocy lin przeskoczyli na drugi statek. Walka trwałą raptem dziesięć minut. Pozabijani kupcy wylądowali za burtą, piraci okradli cały statek po czym go zatopili. Pełni radości wrócili na swoją łajbę. Wypuścili dziwki i zabawa trwała dalej…





Opis może się wydawać trochę krótki, ale nie wiedziałem co można opisać. Rasy to jeszcze zawsze mają jakąś historie, ale z klasami ciężej ^^"

Ostatnio edytowany przez Cyna (2009-02-16 19:38:59)


Agahid(+), Zaruun, Thumkir(+), Dri, Arot, Amdrigar(+), Sevian, Grazbozur Yamaraj Abukhatan(+), Rassin

5 er stażu

Offline

 

#3 2009-02-16 18:57:30

Dialeisham Imatusai

MG - MegaGnój xD

5751062
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-20
Posty: 222
Punktów :   
WWW

Re: KONKURS!! na klasy

Łowca Nagród (Magik)

    Kupczył własną matką, a gdy była za stara na prostytucje zrobił sobie z niej płaszcz. Osobnik wybitnie zwyrodniały. Zabija na zlecenie. Wszystko co żyje/żyło/będzie żyć. Za stosowną opłatą zagrzeje miejsce lokalnego kata. Zajmuje się odczynianiem poważniejszych klątw, znajdowaniem zagubionych przedmiotów, dbaniem o własny zadek i zdobywaniem bogactwa. Cwana skarbnica wiedzy, która każe sobie płacić za przytaszczenie własnego jestestwa na miejsce spotkania. Zdradza nagminnie i nieuleczalnie.  Okazjonalnie mistrz trucicielstwa i handlarz narkotykami. Zazwyczaj buszuje po zakurzonych kryptach. Pieniądze wydaje na karty, piwsko i panienki wątpliwej cnoty. Lowelas i bawidamek. Prawdziwy Don Juan z przerostem ego i wybujałą wyobraźnią. W czasach posuchy dobiera się do kóz. Konkurencję najchętniej by wypatroszył. Cynik. Herszt bandy idiotów. Specjalizuje się w czarach naprowadzających, wskazujących i podglądających.

        Nikt dokładnie nie zna okoliczności wykształcenia tej klasy; wielu uczonych twierdzi, że społeczeństwo po prostu zawsze musiało znosić takich skur... tak irytujące osoby. Łowcami Nagród najczęściej zostają ci, których wydalają wszelkiej maści Uniwersytety Magiczne. W owym zacnym gronie zdarzają się również byli akolici dobrych bóstw lub samozwańczy kapłani złych [którzy nawiasem mówią, byli zbyt słabi by uzyskać święcenia]. Aby zostać zawodowym, pełnoprawnym magikiem należy znaleźć sobie mistrza wśród już pracujących w tym fachu koleżków. A ci są bardzo wybredni.
Co zaś się tyczy Pupilków, to jest głównej broni magików... Sądzi się, że pierwszy egzemplarz wymyślił pewien zdolny ludzki mag 300 lat temu. Traf chciał, że sprzedał swój patent dość krewkiemu osobnikowi. Przy okazji czarodziej pozbył się życia. Coby komuś innemu formuły nie wypaplał. Nabywca i jego uczniowie udoskonalali stopniowo wzór zaklęcia przywołującego. Skrócili maksymalnie wszystkie rytuały i obecnie do przywołania broni potrzebne jest tylko jej "imię". Imię, które nadaje sam właściciel podczas zaprzysiężenia. [czyli specjalnego obrządku podczas którego magik po raz pierwszy przywołuje Pupilka. Ponadto musi wtedy  wypowiedzieć całą, specjalną inkantacje i bawić się w inne, nie warte opisania rzeczy.]

    Dyplomacja i łowy.
    Nie ma sobie równych jeśli chodzi o handel. Targuje się zawsze i wszędzie. W przypadku zleceń fabularnych potrafi wynegocjować stawkę wyższą niż zostało to zawarte w umowie. Wszystkie treningi tańsze o 3 sztuki złota. Z każdym nabytym poziomem "zniżka" wzrasta o dwie sztuki złota. Czary tańsze o 5%

    Sława.
    Każdy łowca nagród MUSI posiadać swój własny [najlepiej głupi] przydomek. Magik nie musi się przedstawiać nowopoznanym osobom – jego zła sława wyprzedza go o kilka mil.

    Gwałciciel moralności.
    Łowca NIE MOŻE być dobry lub reprezentować rasy pół anioła/chiana. Wyznaje złe bóstwa/jest ateistą.

    Pupilek
    Każdy magik w chwilach zagrożenia automatycznie przywołuje magiczny oręż. Zawsze ten sam [do uzgodnienia z mg co to ma być]. Siła z jaką nim uderza jest równa jego inteligencji. Broń ta praktycznie nic nie waży; podczas walki nią magik otrzymuje bonus do zręczności i szybkości w postaci 10% wartości danej statystyki.

    Częściowe upośledzenie.
    Nie używa czarów związanych z żywiołami. Nie umie posługiwać się żadną bronią białą poza Pupilkiem. Zaklęcia ofensywne, które używa są związane z metalami/szkłem.

    Niezachwiana pewność siebie.
    Towarzyszy magika strach ni zwątpienie się nie ima. Polezą za nim zawsze i wszędzie niezależnie w jak śmierdzą sprawę się wpakują. On sam jest szczerze przekonany o własnej nieśmiertelności. Najchętniej ściąłby śmierć jej własną kosą. Oficjalnie nie boi się niczego.



Bolek spacerowym krokiem przemierzał mroczne płacie lasu. Czarne od sadzy drzewa wyginały się w groteskowych pozach. Spalona trawa pod jego stopami stawała się popiołem. Słońce znajdowało się w zenicie. Magik podgwizdywał coś wesoło pod nosem. Trzy dni temu zawitał do okolicznej wioski. Traf chciał, że wieśniacy potrzebowali pomocy. Miejscowy nekromanta harcował ostatnio coraz śmielej, zapuszczał się nawet za dawno ustalone rubieże swojego terytorium. Bolek z ochotą przyjął propozycję załatwienia umarlaka i jego świty. Z jeszcze większym entuzjazmem przygarnął całkiem pokaźną zaliczkę. Obiecał wrócić po całość.
Ołowiane ogrodzenie wyrosło z ziemi nie wiadomo kiedy. Walnął w nie czerwoną mordą. Skarcił się przekleństwem. Fantazje erotyczne musiał sobie zostawić na później. Najpierw praca. Na podwórzu złowieszczego domostwa skórzaną piłką bawiły się dwa szkielety. Taa, Bolek zawsze się zastanawiał co te kościane truposze robią w wolnych chwilach. Brama zatrzeszczała podle gdy ją otwierał. Nikt się na niego nie rzucił. Dobry omen.
Zapukał do butwiejących drzwi domiszcza. Pchnął je zdecydowanym ruchem.
- Czas na ciebie Pimpuś. - Mruknął do prawej ręki przywołując Pupilka. Potężny młot zmaterializował się w prawej dłoni magika. Trochę mu to zajęło, ale robił wrażenie. Doskonale komponował się z dwumetrową, męską sylwetką i długą po pas, postrzępioną brodą.
- Ojeju. Znowu jakiś łowca nagród? Ile mam zapłacić tym razem? - Hall do którego uprzednio wkroczył Bolek urządono w starym, dobrym stylu. Po czarnych jak smoła schodach schodziła  równie smoliście ubrana, blada kobieta. Martwa od paru lat, ale wciąż budząca w takich jak magik osobnikach żądzę.
- Myślę, że trzykrotne przebicie wieśniaków będzie zadowalające. Dodatkowo proszę o tygodniowe wyciszenie się. Tyle wystarczy mi na opuszczenie tych ziem i pobranie reszty obiecanej zapłaty. W przypadku niedotrzymania drugiego warunku: wrócę tu i zacną panią najpierw wychędożę, a potem zabiję. Kolejność nie jest ważna. I zrobię to nie dla pieniędzy, a dla przykładu. - Mówił wyraźnym, niskim głosem, w którym pobrzmiewała nutka rozbawienia. Przy okazji pokłonił się kobiecie, zamiótł pokaźną brodą posadzkę. Kłęby kurzu wzbiły się w powietrze. Magik dałby sobie jaja uciąć, że ten kurz nekromantka utrzymywała na podłodze celowo i przy użyciu jakiś mrocznych czarów.
- Bolek? Bolek Chrobry? Henryk mówił, że tydzień temu odwiedziłeś go. Masz tą gadkę gdzieś spisaną, czy znasz już na pamięć? Biednego Henia też chciałeś wychędożyć. - Bladolica próbowała grać twardą i niewzruszoną, ale Pupilek wyglądał groźnie. A tak poza tym, przecież Chrobry był chodzącą legendą... “Ze smokami wódkę obalał, mumie dmuchnięciem silnych płuc powalał.” - jakby to bard rzekł.  Przeszło dwadzieścia lat pracował sobie na własną sławę. Nekromatka nie miała wątpliwości, że silniejszych od niej ubijał.
- To co, może herbatki? Słyszałam, że lubisz...


A tak na marginesie - dla magika najważniejsza jest inteligencja, szybkość, zręczność i ewentualnie siła woli.

Ostatnio edytowany przez Dialeisham Imatusai (2009-03-05 21:50:41)


: Dialeisham Imatusai : Leracot Aweira : Muriel Namtar : Audentia Selk'bash : Jayawijaya Shwetambari :

http://lythael.deviantart.com/

Offline

 

#4 2009-02-19 16:30:16

Shinma

Moderator

Skąd: Hen dalekooo...
Zarejestrowany: 2008-09-05
Posty: 78
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Szermierz

Opowiadanie:
-Ależ Moja Piękna...oddałbym wszystko za możliwość lepszego poznania Twej osoby...- Słowa płynęły z ust Fendinga niczym źródlana woda.
Elf czuł się jak młody bóg i święcie wierzył, iż podobnie wygląda. Ha! Był wolny! Już nikt nie powie mu, że ma nosić płócienna maskę i kaptur, już nigdy nie będzie musiał wysłuchiwać gadania o wyższości sztyletu nad mieczem i, co najważniejsze, już nigdy nikt nie zabroni mu chwalić się swymi umiejętnościami przed pięknymi damami! Gildia niech sobie istnieje wedle jakiegoś chorego porządku ale on ma inny system wartości! A jeśli już o wartościach mowa to ta śliczna pannica przed nim wyraźnie kryła pod suknią wiele...skarbów, które Fending miał zamiar odkryć jeszcze przed północą. Dobrze wiedział, że pomoże mu w tym wygląd,z którego zawsze był niezmiernie dumny. Jego jasne, długie niemalże do pasa włosy były związane szkarłatną wstążką pasującą do tegoż koloru koszuli oraz czarnych spodni niknących w wysokich butach z połyskującej skóry jakiegoś bardzo rzadkiego gada. Przy ociekającym od srebrnych ozdób pasku nieodmiennie wisiała pysznie wykonana pochwa, w której spoczywał ukochany miecz mężczyzny- Rominia. Roziskrzone spojrzenie zielonych oczu zawsze wbijał prosto w źrenice niewiasty wzmacniając efekt delikatnym, zwodniczym uśmiechem wyginającym nieco może za wąskie wargi. Nad ustami dumnie siedział zgrabny, pozbawiony garbów i innych dziwactw nos a wyżej oczu warowały dwie cieniutkie, drapieżne linie brwi. Para spiczastych uszu elfa była zdobiona srebrnymi kolczykami. Fending był, jak na jego rasę przystało szczupły i wąski, co w połączeniu z gładziutką i miękką skórą nadawało mu naprawdę delikatny wygląd. Wtem jego uszu doszedł znajomy dźwięk zwalnianej cięciwy kuszy. Świst bełtu prującego przez powietrze jeszcze utwierdził go we wcześniejszym przekonaniu wyzwalając wyuczoną na pamięć kombinację ruchów. Oparta na zdobionej rękojeści Rominii dłoń zacisnęła się mocniej a gładki ruch ramienia wydobył wąskie ostrze z ciepłych objęć pochwy. Następnie prawa noga przesunęła się ku tyłowi obracając całego mężczyznę. Wszystko było zgrane tak by ruch ramienia, nogi i bioder posłużyły jako napęd dla ostrza, które z iście magiczną precyzją uderzyło w bełt od boku rozcinając go na cieniutkie połówki i odrzucając je gdzieś w bok.
-Wybacz Śliczna...- Fending nie schował nawet miecza tylko szybko musnął wargami dłoń oszołomionej dziewczyny po czym ruszył biegiem zręcznie torując sobie drogę przez uliczny tłum.
Wiedział, że nie może liczyć na straż, z którą Gildia miała porozumienie (a to, że to właśnie Gildia chciała go zabić nie ulegało wątpliwości). Wbiegł w całkiem szeroki zaułek między budynkiem cechu rzeźniczego a domem cechmistrza. Nie pomylił się. Po chwili do zaułku wsunęły się cztery zamaskowane i zakapturzone sylwetki, których czerń nieco zlewała się z panującym tam półmrokiem. Fending stanął zwrócony ku nim prawym bokiem zbrojne w Rominię ramię wyprostowawszy tak by tworzyło jedność z bronią. Ściany zaułka odbijały się w perfekcyjnie zadbanym ostrzu.
-No koledzy...zatańczymy?- Wargi elfa wygięły się w zawadiackim uśmiechu.
I zatańczyli taniec szybki, dynamiczny i dla niektórych ostatni.

Opis:
Siła. Słowo klucz napędzające wojowniczy fach i czyniące ze zwykłego kawałka obrobionego żelaza narzędzie szybkiej i bardzo ale to bardzo bolesnej śmierci. Każdy krasnoludzki wojownik czy orczy barbarzyńca potwierdzi, że ktoś o mięśniach słabych jak karczemne wino nie ma szans zadać przeciwnikowi odpowiednich obrażeń. Większość istot zaliczanych w większym lub mniejszym stopniu do rozumnych zgodzi się z tym i przyjmie za pewną "oczywistą oczywistość". Nie mają oni jednak pojęcia, iż czasami znacznie ważniejsza jest pewna, bezbłędnie prowadząca ostrze ręka oraz płynność całego ruchu. Tą prostą zasadę wyznają szermierze- mistrzowie walki szybkiej, dokładnej i zadziwiająco delikatnej w swej bezwzględności. Ich lekkie, zwykle kunsztownie wykonane bronie potrafią wciskać swe ciekawskie noski pomiędzy twarde ścięgna i bielutkie kości, penetrować delikatne wnętrzności i szarpać miejsca, których uszkodzenie mocno zaboli każdego. Zwinni i eleganccy, szermierze uzależniają destrukcyjną siłę swego ciosu od zręczności niemal zupełnie ignorując brutalną potęgę mięśni. Brzydzą się też ukochanymi przez wojowników ciężkimi pancerzami, które czynią członki ciężkimi i nie pokornymi. O nie...zwyczajne ubranie wygląda znacznie lepiej i jest wygodniejsze a jego waga,oh! Co to by było gdyby musieli dźwigać te irytujące warstwy skóry lub rdzewiejące z wolna płytki... Jeśli walka jest dla Ciebie jak taniec a broń traktujesz niczym delikatną partnerkę szeregi szermierskiego fachu z radością zaproszą Cię na wieczny bal pojedynków.

Historia:
Historia Szermierzy nie należy do najprostszych ani najjaśniejszych pod słoneczkiem i w dużej mierze oparta jest na legendach oraz domysłach. Zgodnie z ogólnie przyjętą wersją pierwszym szermierzem, który ruszył w tany był nijaki Fending- elf należący do potężnej gildii zabójców, której nazwa została już dawno zapomniana. Ów spiczastouchy typek był wcale niezłym zabójcą, miał jednak niezmierny pociąg do przechwalania się swymi umiejętnościami oraz niechętnie korzystał z osłony, jaką dawały cienie nocy. Wolał pojedynki, najlepiej przy dużej widowni (w której winny dominować nadobne niewiasty) a od sztyletów znacznie bardziej pokochał swój długi, wąski miecz. W końcu po jakiś czterech latach wykonywania zleceń w sposób dość...kontrowersyjny Fending uznał, iż Gildia nie jest dla niego i postanowił odejść. Wielki Mistrz nie był oczywiście zadowolony i miast uścisku na drogę podarował biednemu Fendingowi czteroosobową grupkę morderców, która miała pozbawić go życia wraz ze wszystkimi jego urokami. Elf okazał się jednak nieco lepszy niż ogólnie sądzono i w kilka dni później plotki o eleganckim, spokojnym i całkowitym zwycięstwie, jakie odniósł nad zabójcami wrzały już wśród pospólstwa, szlachty i dworów sporej części kontynentu. Tak właśnie miał narodzić się styl walki, którego arkana Fending przekazał następnie grupce uczniów, a który jest podstawą i duszą zawodu szermierza.

Umiejętności specjalne:
Subtelność- Styl walki szermierzy całkowicie odrzuca siłę na rzecz zręczności. To właśnie od tej drugiej zależą obrażenia zadawane przez ich bronie. Zasada jest taka sama lub (jeżeli tego zechcą wyższe władze) podobna do tej, jaka obowiązuje przy sile.

Nie dla idiotów- Sposób, w jaki walczą szermierze nie nadaje się dla osób o raczej...ograniczonym intelekcie. Wymaga pewnej bystrości umysłu oraz umiejętności skupienia. Każdy szermierz musi więc posiadać statystkę inteligencji na poziomie równym jego poziomowi razy 10 (np. na drugim poziomie będzie to 20 inteligencji).
Uwaga: Szerzmierze NIE POTRAFIĄ RZUCAC ZAKLĘC!

Lekkoduch- Szermierze nie mogą nosić absolutnie żadnego pancerza, gdyż ograniczałby on ich ruchy. Wszelkie stroje „bojowe” (nawet te najlżejsze, np. lekkie skórzane pancerze czy ćwiekowane kaptury) sprawiają, że noszący je szermierz będzie ukarany 50% obniżeniem szans trafienia oraz obrażeń. Jedynym rodzajem odzienia, które pasuje do ich stylu walki jest najzwyklejsze ubranie (najlepiej eleganckie).
Uwaga: Oznacza to, iż podczas pojedynku fabularnego szermierz nie odczuje ŻADNYCH pozytywnych aspektów zbroi, nawet jeżeli mechanicznie jest to znakomity pancerz. Będzie za to cierpiał z powodu opisanych wyżej kar.

Ograniczenie uzbrojenia- Nie każdy rodzaj broni pasuje do lekkiego i eleganckiego stylu szermierzy. Broń obuchowa, topory, miecze oburęczne (są za ciężkie lub pozbawione odpowiedniej siły napędzającej tracą skuteczność), wszelka broń zasięgowa (a fe...pozbawiona stylu i dobrego smaku!)oraz generalnie wszystko, co ciężkie ma w wypadku szermierza -75% karę do trafienia oraz -80% karę do obrażeń.

Rozcinanie pocisków- Legendarna i bardzo widowiskowa zdolność szermierzy pozwalająca im na niszczenie wymierzonych w ich kierunku pocisków (tak fizycznych jak magii mistycznej). W praktyce wygląda to tak, że każdy atak pociskiem ma jakąś szansę na bycie całkowicie zniwelowanym. To, jak duża będzie ów szansa zależy od szybkości szermierza (dokładniejsze cyferki chciałbym ustalić z MG jeżeli ta klasa zostanie zaakceptowana).
Uwaga: Zdolność ta tyczy się TYLKO pocisków. Nie można rozciąć błyskawicy lub lodowej nawałnicy, jedynie sople, ogniste kuleczki, strzały z łuków, bełty kusz itp.


"In Tau I am strong!"

http://img141.imageshack.us/img141/9083/bananacidzn6.gifhttp://img523.imageshack.us/img523/5334/2945623741669fc03df6vg9dw6.jpghttp://img132.imageshack.us/img132/7845/117bt0.gif

Offline

 

#5 2009-04-04 20:52:41

Vin

Moderator

Zarejestrowany: 2008-04-11
Posty: 114
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Nazwa klasy: łowca głów

Opis:

„Gdzie prawo nie sięga, tam łowcę głów poślą...”

Łowcy głów nie mają dobrej opinii. Nie wyznają żadnych kodeksów, ani zasad, czasem niektórzy posiadają jedynie własne nakazy moralne.
Robią wszystko dla pieniądza, tudzież innych korzyści, często zdradzają swoich zleceniodawców i obracają się przeciw nim... Mimo to wciąż znajdują się chętni, aby korzystać z usług tych nieprzewidywalnych wojów, być może dla tego, iż tak owi zajmują się wszystkim... Oczywiście za odpowiednią sumkę.
Czy to poszukiwania przedmiotów, śledzenie kochanka żony, odzyskanie własności czy też po prostu morderstwo, wszystkim trudnią się właśnie łowcy głów.
Zwykli zachowywać anonimowość, rzadko zdradzają swoje imienia, częściej posługują się pseudonimami, które potrafią zmienić kilka razy w miesiącu – powód jest prosty, większość ma mniejsze bądź większe problemy z prawem i swoimi pobratymcami.
Najczęściej podróżują przez całe życie – od miasta do miasta, najlepiej tam gdzie jeszcze nikt o nich nie słyszał.

Umiejętności fabularne:

Złodziejki fach – Łowcy często muszą się gdzieś włamywać, coś ukraść i tak dalej. Stąd niemal każdy potrafi otwierać zamki za pomocą wytrychów, czy też najprościej w świecie ukraść coś z czyjejś kieszeni. Rzuty na takie właśnie czynności są zmniejszone o 2 stopnie.

Ulubiona broń  (dystansowa) – Często najłatwiejszą drogą do wykonania zlecenia jest łuk, strzała i celne oko Każdy łowca głów ma prawo wybrać jeden raz na ere rodzaj borni dystansowej jakiej najchętniej używa. Czy to łuk, kusza, proca, shuriken, nóż do rzucania, czy coś innego zależy tylko od gracza.
Rzut przy używaniu ulubionego rodzaju przedmiotu jest o 1 mniejszy.

Ulubiona broń (zwarciowa) – Łowca głów posiada swoją ulubioną broń do walki w zwarciu, i tylko od niego zależy co to jest. Może to bądź kastet, rękawice do walki, miecz, nuż, sztylet, młot czy topór – jego sprawa. Wybrać co to z a broń można tylko raz na ere. Rzut przy używaniu ulubionego przedmiotu jest o 1 łatwiejszy.

Wyczulony zmysł (opcjonalnie)

Gracz ma prawo wybrać jeden spośród podanych zmysłów za najwrażliwszy. Wiąże się to z + jak i -.

Wzrok – Postać wykształciła sobie umiejętność widzenia w ciemności, jednak ostre światło słonecznego dnia razi postać, przez co rzuty na percepcje są o 2 trudniejsze.

Słuch – Postać ma nadwrażliwy słuch, dzięki czemu doskonale słyszy szepty, i nadciągające z daleka niebezpieczeństwo, niemniej głośne dźwięki w pobliżu wytrącają postać z równowagi, przez co wszystkie rzuty są o 1 trudniejsze.

Węch – postać z daleka wyczuwa zapach, potrafi zinterpretować, z której strony dochodzi i mniej więcej, z jakiej odległości. Jednak jeśli w pobliżu znajduje się coś co pachnie ostro, i niezbyt przyjemnie postać wytracona jest z równowagi i rzuty na wszystko są utrudnione o jeden punkt

Opowiadanie:


-Panie! – sługa wpadł oddychając ciężko do komnaty lorda Mariusa, dowódcy garnizonu wschodniego i swojego przełożonego oraz jak by nie patrzeć najbardziej leniwego gbura jakiego sługa znał Nalana twarz lorda odwróciła się z miną wiecznego niezadowolenia.
-Gdzie mój kurczak głupku?! – wydarł się lord a sługa skulił lekko pod naporem głosu przełożonego.
-Z-zaraz przyniosę panie.. chciałem tylko.. – sługa wyraźnie zaczął jąkać się obawiając następnej kary za nieposłuszeństwo – wrócił ten łowca.. co go Pan najął na herszta goblinów...
-CO?! Psia krwia to on jeszcze dycha? Wprowadź go, i niech lepiej ma łeb tego zielonego bo inaczej jego własny wyląduje na moim biurku – Sługa potulnie odsunął się i otworzył drzwi wpuszczając do środka wysokiego elfa ubranego w długi, szarozielony płaszcz i z włócznią w dłoni. Jego kroki były niemal niesłyszalne. Gdy elf podszedł do wielkiego stołu przy którym siedział Marius rzucił w jego stronę torbę. Grubas o mało spadł z krzesła myśląc najpewniej iż torba go zabije.
-Tutaj jest głowa goblina... chcesz możesz sprawdzić, jeszcze piękniejsza niż tych które ci podpalają wioski, A teraz czekam na moje 5 milionów jak wedle zlecenia. I wierz mi cierpliwy nie jestem – Głos Eliadela był chłodny i opanowany. Marius bał się tego elfa i między innymi dla tego zaproponował mu tak wysokie wynagrodzenie za misję którą uważał za pewną śmierć. Ten nie dość że raczył wrócić to jeszcze wykonał zlecenie i żądał zapłaty. Marius zamienił błyskawicznie strach na gniew w czym był naprawdę świetny, pewnie równie dobry jak w wymyślaniu kar dla swoich sług.
-Włazisz mi tutaj z bronią i rzucasz tym ścierwem! Jeszcze zapłaty za to chcesz?! Spieprzaj zanim każe ci ten twój kijek w dup... – Wypowiedz Lorda została przerwana przez głośny, niemal dziewczęcy krzyk. Włócznia którą Marius nazwał „kijkiem” właśnie przybiła mu dłoń do oparcia krzesła.
-5 milionów.. jeśli mi ich nie dasz sam sobie wezmę a z nimi kawałek Ciebie samego –zimny głos profesjonalisty oraz uderzenie bólu natychmiast otrzeźwiło i uspokoiło porywczego Lorda.
-D..daj mu 5 milionów w podwójnie bitych dukatach – wyjęczał cicho, jednak na tyle wyraźnie by serdecznie rozbawiony sługa to usłyszał. Eliadel obrócił lekko włócznię a na spodniach, widocznie niezbyt przyzwyczajonego do bólu lorda zaczęła rosnąc morka plama.
-Dziękuje – elf wyciągnął włócznie uwalniając dłoń zleceniodawcy – interesy z Panem to przyjemność
Historia wykształcenia się klasy

Brak złota silnie drażnił Bahira... Dziś zjadł tylko kawałek stęchłego już chleba, wczoraj wstrętny gulasz w miejscowej spelunie... Od tygodnia nie czuł rozkoszy leżenia w ciepłym, czystym i miękkim łóżku. A przecież jeszcze miesiąc temu był bohaterem, najsilniejszym strażnikiem w mieście... Wrócił z polowania na trolla pustoszącego okoliczne stada jako jeden z trzech ocalałych.  Ba ! To on zabił maszkarę. A teraz ? Teraz, gdy pozbijano okoliczne bestie nie miał nic do roboty...
Siedział tak w karczmie, zastanawiając się gdzie dziś się podzieje, deszcz siekał silnie... W na krześle, na przeciw Bahira usiadł jego znajomy, elf. Był to nie, kto inny jak Lervan, całkiem bogaty kupiec. Wojownik spojrzał na znajomka niezbyt bystro.
- Witaj Bah... słuchaj mam problem. A ty jako wyśmienity żołnierz możesz mi pomóc– elf  rzekł z zarezerwowaną dla każdego przedstawiciela innej rasy niż jego.
- Zawsze się pojawiasz jak czegoś potrzebujesz... Już nie jestem strażnikiem, daj mi spokój – Bah poprawił swój kapelusz, zasłonił rondem twarz*
- Wiem... to nie robota dla strażnika... Ja... Ja jestem w kropce, zapłacę ci – nachylił się nieco w stronę wojownika – słuchaj... Moja żona znalazła sobie kochanka... LUDZKIEGO kochanka... Ucisz go, przekonaj, że to nie kobieta dla niego... BŁĄGAM
Bahir spojrzał na swojego znajomego... Cóż miał wybór postąpić według wlanego kodeksu i przyjąć prace... Albo głodować. Wybrał pracę...

Offline

 

#6 2009-05-06 21:25:29

Izdurbal

Administrator

Zarejestrowany: 2008-08-17
Posty: 201
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Konkurs zostaje oficjalnie przedłużony do dnia 12 Maja. Jesli są jeszcze jakieś pomysły, bądź ktoś chciał by poprawić klasę którą już zgłosił, zachęcam.

Offline

 

#7 2009-06-04 16:32:21

Cyna

Moderator

Skąd: Siemysłów xP
Zarejestrowany: 2008-06-23
Posty: 425
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Nazwa klasy: Biedak
Opis:
„ Lepiej być sławnym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem! ”

Pijak, niewolnik, żebrak. Wszystkie te określenia pasują do warstwy społecznej, która ukształtowała się ostatnimi czasy. Biedaki są ludźmi bez pracy oraz bez praw. Zazwyczaj poubierani w brudne szmaty i żebrzący pod kaplicami. Często przesiadują w karczmie pijąc alkohol potem uciekając i nie płacąc za towar. Wielu z nich trudzi się nieco fachem złodziejskim dzięki czemu mają parę sztuk złota na podstawowe potrzeby do życia.
Zazwyczaj biedaków nie lubi nikt oprócz innych biedaków. Osoby wyższe rangą społeczną dyskryminują ich za to kim są. Wiele rzemieślników wykorzystuje biedaków jako tanią siłę roboczą w kuźni lub na polach. Zdarzały się przypadki, gdy jakiś ważny urzędnik płacił biedakowi za donoszenie lub fałszywe zeznawanie w sądzie. Za odpowiednie pieniądze każdy biedak potrafi stać się fałszywą szelmą. Gdy dochodzi co do czego okazuje się, że znają swoją wartość w zakłamanym społeczeństwie…
Jednak najbardziej pospolitym biedakiem jest biedak rodzaju pijaka. Przesiaduje cały dzień w karczmie i chleje z innymi za złoto. Kto dłużej wytrzyma ten wygrywa zakład. Zawsze jakiś sposób na zarobek…

Umiejętności:
1)    Wytrzymałość; biedacy dzięki swojemu pijaństwie uodpornili się w pewnym stopniu na alkohol. Dzięki temu mogą być trzeźwi dłużej niż „ zwykły śmiertelnik ”
2)    Broń improwizowana; biedak często musi walczyć z karczmarzem z powodu nie zapłacenia lub z innym prześmiewcą na ulicy, który chce go zlać, bo „jest żebrakiem ”. Poprzez takie sytuacje biedacy nauczyli się biegle posługiwać np. rozbitą butelką albo innym ustrojstwem znalezionym na ziemi. Używając takiej broni biedak otrzymuje premię –1 do stopnia trudności na trafienie.
3)    Uciekinier; Często jednak przeciwnik jest sprawniejszy i trzeba uciekać. Używając tego trybu pijak jest szybszy o 50% i wytrzymalszy o 25%. Tryb może trwać 4 tury a podczas jego działanie postać nie może nikogo atakować.
4)    Wstręt do broni; Biedak nie potrafi używać broni ani tarczy. Zazwyczaj po prostu nigdy wcześniej nie trzymał prawdziwej broni w ręku i nie umie nią walczyć. Podczas używania broni rzut na trafienie jest trudniejszy o 2 stopnie. (nie dotyczy sztyletów, pałek itp.)

Opowiadanie:
- Te! – chuderlawy mężczyzna ubrany w brudne łachmany podbiegł do równie niechlujnego krasnoluda – Marian! Ze mną się nie napijesz? – Zadał pytanie typowego żula. Tał z nadzieją w swoich szarych ślepiach spoglądając z góry na krasnala.
- Ano… - Burknął mały – Napiłbym się, ale już mnie ten chędożony karczmarz wczoraj gonił za kradziejstwo… - spojrzał w górę. Marian nie miał zamiaru iść tam gdzie go już nikt nie chce
- No co ty… - człowiek popukał się po głowie – Mocny łeb masz. Na pewno znajdzie się jakiś frajerowaty szlachcic, który z tobą przegra ustawke… To jak? Idziemy?
- No dobra, Heniu. Ale jak Nikt się nie znajdzie to ty zapłacisz mój rachunek… - Pogładził swoją brudną i zaniedbaną brodę w radości, że jednak idzie pić
- To idziemy! - Zarządził Heniu i ruszyli w stronę karczmy. Po drodze mężczyźni spotkali pod kaplicą półorka im podobnego.
- Mieeeciu! – Krasnal z daleka krzyczał i wyciągnął ręce w stronę zielonego jakby chcąc go przywitać.
- Idziemy pić! - Heniu również z dala oznajmił półorkowi.
- Ciii…! - metek zasłonił palcem usta a drugą ręką pokazywał kolegom, żeby sobie poszli. Ci jednak nie posłuchali o w końcu doszli do półorka.
- Co jest Mieciu? - Heniu zapytał z niemałą ciekawością w głosie. Półork był znany na mieście, szczególnie wśród biednej społeczności, że ma mocny łeb i nie jeden cwaniak na zakładzie tracił sporo złota.
- Widzicie tę elfkę w kaplicy? – Zielony kiwnął głową do kaplicy. Jego koledzy wychylili się i mogli zauważyć czarnowłosą elficką piękność, która pod pomnikiem Kronosa modliła się pokornie.
- No… Widzimy. – Krasnal odburknął – I co?
- I to, że pewien arystokrata płaci mi sporo forsy za sprawdzanie, czy czasem go nie zdradza… - Z politowaniem w głosie odpowiedział. Heniu złapał krasnoluda za bark
- Dobra Mieciu. Nie przeszkadzamy… - Półszeptem poinformował półorka. I pociągnął za sobą Mariana.
Po drodze do karczmy nie wydarzyło się już nic ciekawego. W końcu mężczyźni stnęli przed zapuszczoną speluną nad której drzwiami wisiałą tabliczka z napisem: Karczma "Pod świńskim ryjem". Krasnolud przełknął slinę głośno.
- A jak ten cholerny karczmarz znów nas pogoni? - Ze strachem powiedział zanim jeszcze weszli.
- Daj spokój, Marian! - Człek pokiwał głową nad krasnalem. - Nie będzie nas żaden zwierzak przeganiał z miejsca publicznego...
- Ale wiesz... Ten zwierzak ma ponad dwa metry wysokości i szerokości...
- Przestań! - Nakazał krasnoludowi Heniu i weszli do karczmy.
W karczmie jak na tą porę dnia było sporo osób. Za szynkiem stał wielki jaszczuroczłek czyszczący aktualnie kubek jakąś szmatą. Koledzy siedli przy jednym stoliku.
- Znowu wy... - Jaszczur syknął przez pół karczmy. Wszyscy inni goście przybytku popatrzyli się na żebraków.
- Spokojnie dobry panie... - Heniu oznajmił cwaniacko gadowi. Nie chcąc nawiązywać z nim dłuższego dialogu wykorzystał, że każdy się na nich gapi - Szanowni państwo! Mam zaszczyt wam przedstawić... - Wstrzymał oddech - Maniusia! - Krzyknął na całą karczmę.
- O nie... - Jaszczur burknął i kontynuował  swoje zajęcie. Nie chciał wyganiać pijaków, bo wiedział, że być może za chwilę zarobi dzięki nim trochę złota. Heniu kontynuował:
- Maniek założy się o uwaga! 50 sztuk złota, że wygra konkurs na zasadzie " kto więcej wypije " - Krasnal złapał człeka i pociągnął go na siedzenie
- No co ty...! Zwariowałeś...! - Ochrzanił człeka - Skąd ty 50 złota weźmiesz...
- Spokojnie... - Potrząsnął sakiewką i monety zabrzęczały - Znalazłem przy pijanym hobbicie. Mamy co postawić. - krasnolud przełknął głośno ślinę. A jeśli przegra?
W tym samym momencie do stolika biedaków podszedł wysoki elf ubrany w kosztowne szaty.
- Zgadzam się, nędzne robale. - Z wyższością w głosie powiedział. Jaszczur wyciągnął parę butelek bimbru z pod szynku i podszedł do stolika osobników, którzy mieli pić. Postawił butelki na blacie. Potem przyniósł jeszcze dwa gliniane kubki - Nie obchodzi mnie kto za to zapłaci... Złoto po bitwie ma być w mojej sakiewce. Całe 20 sztuk... - Burknął. Elf przebiegłym wzrokiem odesłał jaszczura za szynk.
- Tak więc zaczynamy. - Heniu powiedział. Złapał za butelkę i rozlał po połowie do każdego kubka po połowie. Pijący chwycili kubki i pociągli całość za jednym zamachem. Wykrzywiło ich nieźle. Czynność ta powtarzała się parę razy. Pojedynek wzbudził niemałe zainteresowanie tubylców w karczmie.
Był już zmrok
- No... Ostatnia kolejka. Inaczej pojedynek nie rozwiązany a elf płaci za bimber - Oznajmił Heniu i rozlał resztki do kubków.
- C... co? - Zapytał już pijany elf. - Dlaczczego jja?
- Boś bogatszy. - Oznajmił trzeźwy dzisiejszego dnia Heniu. - No pijta chłopy! - Elf i krasnal wypili ostatnią kolejka. Nastała chwila oczekiwania. Czy będzie remis? Krasnal był już czerwony jak burak a elf kiwał się na wszystkie strony. Chwila czekania i jest! Marian wygrał! Elf upadł na ziemię i stracił przytomność. Ale oddychał. Chyba zasnął czy co? Henia to nie obchodziło.
- No! - Rozradowany człek krzyknął i klepnął krasnala w plecy. Ten z powodu zaburzonej równowagi uderzył się o stół - Wygrałeś! - Oznajmił Heniu. Podszedł do elfa i zaczął przeszukiwać sakwy przy jego pasie. Znalazł dwie. Podszedł do szynku i dał lżejszą jaszczurowi - Powinno być dwadzieścia. - Krzywy uśmieszek pojawił się na jego brudnej twarzy. Drugą sakiewkę schował do kieszeni. Według przelicznika Henia, to ten woreczek ważył więcej niż na 50 sztuk. - Idziemy Maniek!
- A... ale... - Pijany krasnolud chyba chciał coś powiedzieć, ale sam nie wiedział co.
- Nie ma żadnego ale. - Poinformował krasnala. Złapał go za brodę i ciągnął za sobą jak zwierzę na smyczy.
Kumple opuścili karczmę i po chwili zniknęli w ciemnościach zmierzając do najbiedniejszej dzielnicy w mieście.





Ma to być klasa nie do walki, ale do bycia "normalnym" mieszkańcem, ale nie będąca rzemieślnikiem. Chciałbym, aby klasa posiadała mechanicznie immunitet (o ile zostanie dodana). Dla maniaków mechanicznych (tacy jednak chyba by nie grali tą klasą) to klasa może zajmować się wszystkim. Walką, zbieractwem itd. Wedle uznania

Ostatnio edytowany przez Cyna (2009-06-05 20:33:59)


Agahid(+), Zaruun, Thumkir(+), Dri, Arot, Amdrigar(+), Sevian, Grazbozur Yamaraj Abukhatan(+), Rassin

5 er stażu

Offline

 

#8 2009-08-07 20:46:07

Izdurbal

Administrator

Zarejestrowany: 2008-08-17
Posty: 201
Punktów :   

Re: KONKURS!! na klasy

Dobra, konkurs wreszcie zamknięty oficjalnie. Przechodzą klasy:
- Szermierz (shin)
- Łowca nagród (Vin)
- Biedak (Cyna)

Zwycięzcy otrzymują po 10 pkt PF. Dziękujemy za wszystkie nadesłane projekty.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.scgavalon.pun.pl www.ebooki.pun.pl www.fcbarca1899.pun.pl www.aurora-forum.pun.pl www.byledoprzerwy.pun.pl