Forum gry Dragons of Shadow


#1 2009-07-25 13:59:18

Izdurbal

Administrator

Zarejestrowany: 2008-08-17
Posty: 201
Punktów :   

Era wzrastającej wiśni - turniej

Dotychczasowe walki turnieju które sam prowadziłem (w związku z czym mam spisany przebieg) to:

Audentia Selk'bash przeciwko Carmen

Arena była sporym okrągłym budynkiem wzniesionym z drewna, zapewne po „igrzyskach” zostanie ona rozebrana, w tej chwili jednak trybuny były wypełnione mieszkańcami ziro, i wodnych miast. Loża honorowa mieściła trzy osoby – Vella, władcę miasta, starszego siwego człowieka – patrycjusza z wodnych miast, oraz organizatora turniej Vina, który powstał i zaczął przemawiać do publiki.. oczywiście przy takiej wrzawie nikt tak naprawdę go nie słyszał... Sama arena walk miała średnice jakiś 25 metrów, wyraźnie zainwestowano w nią sporo złota. Spód wyspany był piaskiem, nie było tu żadnych patyków czy kamieni... Nie było żadnej dodatkowej broni którą można by się posłużyć.

Carmen : * dziewczę wyszło na arenę i rozejrzało się dookola. Ach cóż za publika! Pomachało do tłumu, ukłoniło się na prawo i lewo i zaintonowało swoją wojenną pieśń * Boogurodziiica! Dziewiiica! Bogiem sławieeena Maaaaryyja! * śpiewało dźwięcznym poważnym głosem, wznosząc oczy ku niebu i trzymając przed sobą wyciągnięty miecz *

Audentia : * Dziewczyna wkroczyła na arenę pewnym krokiem. Mową ciała jasno dawała do zrozumienia kto tu nad kim ma przewagę. Wypluła na piaszczyste podłoże mieszczącą się dotąd w ustach wykałaczkę. W ślad za nią pomknęła porcja śliny. Diable dzierżyło w jednej dłoni naładowaną kuszę. Do wąskiego pasa przytoczone miała dwa kolejne bełty. Po prawdzie szczerze wątpiła, czy jej się przydadzą. Oprócz broni dystansowej łowczyni zabrała ze sobą również krótki miecz o 30cm ostrzu. Karczmarka przywdziała na tą okazję lekkie buty o miękkiej podeszwie, długie materiałowe spodnie i zwykły, biały podkoszulek na długich ramiączkach. Brak zbroi miał zapewnić całkowitą swobodę ruchu. *

Carmen : ...Kyrie eeeeleison!* Dziewczę zakończyło śpiew i westchnęło z rozrzewnieniem. Przyjrzało się uważnie przeciwniczce i uśmiechnęło się do niej radośnie po czym jak najszybciej przybliżyło się do niej i zamachnęło mieczem chcąc uciąć jej głowę... *

*Dziewczyna ruszyła niezwykle szybko w stronę przeciwniczki przebywając odległość dzielącą obie kobiety w mgnieniu oka. Pokonanie tej odległości sprawiło jednak iż Audentia zdołała uchylić przed atakiem, tak iż miecz śmignął nad jej głową. Ogromna szybkość Carmen sprawiła, iż karczmarka została dodatkowo zmuszona do uniknięcia kolejnego błyskawicznego cięcia poprzez odskoczenie do tyłu*

Audentia : * Diable reagując najlepiej jak potrafiło po prostu wypuściło bełt z uwięzi. Oczywiście dziewczyna celowała w brzusztą część aorty bardki, tak, by jak najprędzej zakończyć ten pojedynek. Niesłychana szybkość przeciwniczki zaskoczyła łowczynię i to niebagatelnie. *

*Carmen poczuła cos ciepłego na swoim brzuchu, kilka sekund później zdała sobie sprawę iż bełt wbił się dość głęboko w jej ciało sprawiając sporo bólu, oraz powodując wypływ potężnej dawki krwi. Udało jej się jednak ustać na nogach, wyraźnie bełt nie trafił dokładnie tam, gdzie miał trafić. *

Carmen : Szajse!* dziewczę zaklęło szpetnie po krasnoludzku i sporym wysiłkiem woli ignorując ból i inne drobne niedogodności wyprowadziła piękne cięcie z półobrotu ażeby wbić tej złej kobiecie która zniszczyła jej najlepszą białą sukienkę miecz prosto w serce. *

*Uderzenie z półobrotu nie sięgnęło serca, jednakże ostrze przejechało po lewej stronie klatki piersiowej karczmarki pozostawiając głębokie przecięcie. Krew obu niewiast zaczęła skapywać powoli na piasek areny, zaś wiwaty stały się o wiele głośniejsze*

Audentia : * Syknęła z bólu. Taak, sprawy nie szły tak jak powinny. Dziewczyna odrzuciła kuszę. Gdyby trafiła na wolniejszego oponenta to kto wie, może trudziłaby się ponownym ładowaniem sprzętu. A tu kłania się brak czasu. Rychło postanowiła wyszarpnąć swą wykałaczkę z pochwy u pasa i tak uzbrojona zamierzała wymierzyć cios biegnący od tętnicy pachowej do tej szyjnej. *

*Ostrze „wykałaczki” pomknęło w stronę Carmen, która miała rosnące problemy z mobilnością. Owe problemy zostały zapoczątkowane przez bełt, sterczący prosto z brzucha dziewczyny i zdawały się być nad wyraz upierdliwe. W związku z tym nie udało jej się wykonać pełnego uniku. Gdy tylko ostrze zagłębiło się delikatnie w skórę obok jej pachy, zostało zatrzymane przez niezwykle silne pole magiczne. Specjalnie wynajmowani magowie dbać mieli o to by zawodnicy przetrwali walki.* Walka zakończona! *zakrzyknął gromkim głosem herold* Zwycięstwo Audentia Selk'bash! (dziękuje wam, dość szybko poszło, musze przyznać że myślałem że zajmie to więcej czasu^^’”)


Gahantor przeciwko Gordogonowi


Arena była sporym okrągłym budynkiem wzniesionym z drewna, zapewne po „igrzyskach” zostanie ona rozebrana, w tej chwili jednak trybuny były wypełnione mieszkańcami ziro, i wodnych miast. Loża honorowa mieściła trzy osoby – Vella, władcę miasta, starszego siwego człowieka – patrycjusza z wodnych miast, oraz organizatora turniej Vina, który powstał i zaczął przemawiać do publiki.. oczywiście przy takiej wrzawie nikt tak naprawdę go nie słyszał... Sama arena walk miała średnice jakiś 25 metrów, wyraźnie zainwestowano w nią sporo złota. Spód wyspany był piaskiem, nie było tu żadnych patyków czy kamieni... Nie było żadnej dodatkowej broni którą można by się posłużyć.

Gahantor : z jednej strony areny otworzyly sie drzwi na nia i przez nie wkroczyl ponad 2m ork wymachujac lapami w powietrzu i salutujac prze publicznoscia. podszedl do lozy i uklonil sie wladcy. wrocil na miejsce machajac rekoma jakby sie rozgrzewajac i robiac mala przebiezke machajac wciaz do publiki i oczekujac na przeciwnika...*

Gordogon : * Zaraz za Orkiem na arane wkroczył niewiele niższy Elf. Odziany był w świecącą Elfią zbroje i kilka ozdobnych dodatków. Wchodząc na arene ukłonił się nisko całej publiczności. Stanął oczekując na początek pojedynku. *

Gahantor : * zmierzyl elfa wzrokiem, stal od niego ok 10 m... ruszyl ku niemu z rozpedem rozkladajac rece na boki prubojac zlapac go w uscisk, i jak tylko mu sie to uda to tak na poczatek zdusic go w swych ramionach... *

*Ork poruszał się szybko i pewnie po ubitym pasku. Dotarcie do przeciwnika nie zajęło mu więc zbyt wiele czasu. Mimo to elfi mag miał dość czasu by przygotować się do przynajmniej częściowego uniku. Szedł na bok, tak iż jedynie jedna ręka Gahantora zahaczyła o jego ramię rozbijając przy tym barierę siły woli niczym szklaną bańkę*

Gordogon : * kiedy tylko odnalazł się na stronie swego przeciwnika odskoczył na tył wroga tył i wycelował różdżką w jego kark. Wypowiedział zaklęcie zmrażające, które miało za zadanie zmrozić i częściowo unieruchomić ciało Orka. *

*Zaklęcie uderzyło w kark orka powodując zamarzanie. Niemal całe plecy oraz ramiona zostały pokryte lodem w kilka chwil, zaś połacie zamrożonej wody zaczęły się powoli rozszerzać.*
Gahantor : * ork skulil sie napinajac sie i prubujac to zniszczyc. nie baczac czy sie udalo rozzloszczony barbarzynca ruszyl pedem na maga. probowal chwycic go rekoma za kark i zaczac dusic... *

*Lód, jak się okazało, nie stanowił większego kłopotu dla rozwścieczonego zielonoskórego. Nie dosyć że był on ogromnie silny, to jeszcze, jak powszechnie wiadomo, magia działała na ten gatunek w ograniczonym stopniu. Elfowi udało się jednak odskoczyć przed atakiem ogromnych łap Gahnatora i znaleźć w odległości jakiś 2 metrów od niego. *

Gordogon : * Elf uniósł różdżkę po swej prawicy. Mechnął nią mocno a z jej końca wyleciała długa, lodowa nić. Miała posłużyć jako lasso albo bicz i zawinąć się wokół szyi Orka. *

*Ork zareagował odruchowo zasłaniając się ręką. W związku z tym lodowa nić owinęła się w koło za równo szyi jak i nadgarstka zielonoskórego.*

Gahantor : * wolna reka chwycil za nic na szyi i szybkim ruchem probowal ja zerwac, lecz 2 reki nie uwalnial... mocno szarpnal reke, probujac pociagnac elfa wraz z rozdzka, gdy to sie stanie ta wolna wciaz reka uderzy z calej sily w okolice mostka i splotu trzewnego... *

*Różdżka elfa poleciała błyskawicznie w stronę orka i opadła smętnie tuż pod nogą barbarzyńcy. Ork niemal odruchowo nadepnął na nią z całej siły, czego efektem był cichy trzask. *

* Skupił się teraz mocniej. Zrobił krok w tył i złożył ręce tworząc sporą kule lodową, z owej kuli wystawało kilka niedużych kolców. Posłał ją silnym wykrokiem w nogi Gahantora. *

*Kula rozbiła się o nogi orka pozostawiając na nich kilka niewielkich zadrapań, jednak jak się zdawało ubranie zielonoskórego było w gorszym tanie nisz sam jego właściciel*

Gahantor : * parsknal tylko glosno w czasie kolejnej szarzy... oddalonny o nieco ponad 2m elf byl latwym celem. zrobil szybki krok w przod i juz siegajac go powtorzyl atak. zlapal 1 reka za szje lekko unoszac go w powietrzu nieco duszac a druga juz bez wahania uderzyl jak njcelniej w splot trzewny... *

*Elfowi udało się przesunąć na bok, tak iż łapsko orka nie złapało go za gardło. Gdy już cieszył się z tego że kolejny atak przeciwnika nie sięgnął celu, poczuł potężna emanację magiczną obok swojego brzucha. Druga dłoń orka, zaciśnięta w pieść, zatrzymała się tuz obok niego. Magowie chroniący zawodników musieli się nieźle wysilić by zatrzymać ten cios na czas* Pojedynek Zakończony! *wrzasnął herold* Zwyciężył Gahantor! (dzięki za walkę panowie, trzymajcie się)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.dforce.pun.pl www.scgavalon.pun.pl www.byledoprzerwy.pun.pl www.fcbarca1899.pun.pl www.ebooki.pun.pl