Kamys - 2008-08-25 19:22:04

Słuchajcie!  słuchajcie!

W dniach 29 do 30 sierpnia w na arenie w Ziro odbędzie się wielki turniej walki. Celem takowego będzie wyłonienie najsprawniejszego (bądź najsprawniejszej) obywatela w mieście. W celu wzięcia udziału w zmaganiach należy zgłosić swoją kandydaturę tuż pod tematem.

Zasady turnieju są raczej proste, każdy może wystawić do walki swoją postać. Walczący może używać sztuczek i magii na równi z mieczem czy tarczą. Walka trwała będzie tak długo aż arbiter jej nie przerwie.  Zapraszamy wszystkich,którzy czują się na siłach.

Za każdą walkę w turniejowych zmaganiach MG mają prawo przyznać uczestnikowi nadprogramowe punkty według swojego uznania. Punkty takie będą nagrodą za przemyślność, oraz biegłość w pisaniu.

Zwycięzcy naszych zmagań oferujemy (poza punktami fabularnymi) nagrodę pieniężną wysokości 1 000 000 sztuk złota oraz chwałę i uznanie u płci przeciwnej (xP).

Zgłoszenia wysyłać można do godziny 00:00 dnia 27 sierpnia (czyt: do końca środy). W czwartek odbędzie się losowanie par oraz ułożenie godzin odpowiednich walk.

Mistrzami gry będą Kamys oraz Izdurbal i do nich proszę zgłaszać się w razie jakichkolwiek pytań.

Kamys - 2008-08-25 19:27:09

Swoją droga ja się zgłaszam ! *macha łapkami*

Izdurbal - 2008-08-25 19:31:13

Zgłaszam kandydaturę mojego Ballzira. Będzie miał chłopak mam nadzieje zabawę jeśli do tego czasu wypuszczą go z lochów.

Vincent - 2008-08-25 20:56:31

Zgłaszam sie... O ile tuż przed walką nie narobie w zbroje ze strachu xD

Kukaku-chan - 2008-08-25 21:04:48

Ja też ;dd . Chociaz nie wyobrazam tam siebie . ^^

Shirru - 2008-08-25 21:19:03

skoro to tak wygląda to też się pisze na to... ;) kolejny debiut :P choc watpie czy wygram pierwsza walke :> wszystko zależy od kamys i od tego cz bedzie mozna uzywac eQ

Vivian - 2008-08-25 23:03:44

Zgłaszam się x2.

Cyna - 2008-08-25 23:09:49

To tu się zgłaszać? ;p Ja w ogłoszeniach się zgłosiłęm, ale co tam


Zgłaszam się

Vincent - 2008-08-27 20:16:24

Niestety plany mi się nieco zmieniły i nie bede obecny od 28 do 2 wrzesnia, ze wzgledu na brak czasu tak więc przepraszam. Jezeli wejde na DoS to nie na długo. Wybaczcie ale to wazne sprawy rodzinne. ;/ bardzo chciałem ale nie wyszlo ;/ pozdrawiam

Kamys - 2008-08-28 07:57:17

Okej upłynał czas zgłasznia kandydatur, zrobiel owowanie i spróbujemy juz dzis pierwsze walki zrobić

Kamys - 2008-08-28 10:50:58

ROZLOSOWANE PARY

agahid vs christel

Kamys vs magraas

kim vs ballzir

umbriel vs boot (przechodzi do drugiego etapu odrazu)


Pary wygladaja tak najlepiej byloi by jeszcze dzis rozegrac 2 walki, totez prosze zgadac sie na kotra pasuje i dac znac mnie 2785425  badz Izowi 6363619 na na gg i porwadzimy pierwsze walki turniejowe.

Kukaku-chan - 2008-08-28 11:58:48

No nie xdd czemu ja mam byc z izem w parze ? Mamoo ratunku on mnie zaabije *trzesie portkami* :P

Cyna - 2008-08-28 13:24:10

Walka będzie ciekawa xD


2,5 metrowy jaszczur będzie walczył z małą elfką, która waży tyle co jego jedna łapa xD

Kamys - 2008-08-28 13:38:08

No cóż ;p Wiecie zawsze mogiło być gorzej.. chyba ;p Jeśli dacie rade prosze ustalić miedzy soba jak walki wam pasują i jak damy rade, najlepiej bylo by staqrtnąć dziś

Kukaku-chan - 2008-08-28 15:33:15

Walka , walka i po walce xD Miażdżące zwycięstwo Iz'a :P

Cyna - 2008-08-28 15:43:03

Skopiował ktoś walkę?

Kamys - 2008-08-28 15:51:19

ja mam całą :) umieszcze ją

Kukaku-chan - 2008-08-28 15:56:30

Ja też mam xDD

Cyna - 2008-08-28 16:01:29

To wlkeicie? :P

Kamys - 2008-08-28 17:08:31

Miejscem zmagań był dobrze znany budynek w mieście nazywany "Areną walk", różnica była taka że piasek tworzący podłoże dla walczących był dziś dobrze uklepany, zaś na miejscach dla widowni nie było pustki która zwykle panowała... Wydawało się że całe miasto zebrało się aby oglądać zmagania wojowników. W loży honorowej zasiadały trzy osoby, była to młoda królowa, Aware Banzen, ochroniarz królowej i organizator turnieju Vin Shinetil. Wydawać by się mogło że gdzieś na widowni nawet Kamys siedziała i najwyraźniej Kim wspierała, chociaż przy takim nawale publiki trudno było ją w ogóle dojrzeć czy usłyszeć. Arena miała kształt koła o średnicy 25 metrów. Oprócz piasku na ziemi nie było odsłonie nic... Po obu przeciwnych stronach areny widoczne były wrota które w tej chwili zostały otwarte - przejść przez nie mieli pierwsi wojownicy... (pisze turki z wyjsciem i wygladem narazie, a ja musze szybko z psem wyjsc :))



Shea : przeturała się szybko na plecy podnosząc się z ziemi i otrzepała*
Shea : Ku * uśmiecha się szeroko * 14:48:11 * Bellve Kim, bo tak sie zwala, ruszyla niepewnie przed siebie.Jej krótkie brązowe włosy powiewaly delikatnie na wietrze co całkowicie wyprowadzało ją z równowagi .Błękitne oczy nerwowo drgały pod wpływem nadmiernego stresu który ani na chwile nie przestawał ją dręczyć. Przełkneła głośno sline widząc nadchodzącego przeciwnika. Z nerwów potkneła się o własną noge co w takim momęcie musiało wyglądać dość komicznie. Przeturlała się szybko na plecy podnoszac sie z ziemi i otrzepujac białą koszule bez rękawów którą założyła specjalnie na truniej. Podciagneła jeszcze tylko ciemne krótkie spodenki i wyciągneła zza pasa lekko zardzewiały sztylet. *


Shea : * Przez jedne z wrót przeszedł dość wysoki mężczyzna. Niemal cała jego postać ukryta była pod czarnym, długim i wyraźnie kosztownym płaszczem. Jedynie głowa zabójcy była dobrze widoczna. Długie, białe włosy leżały w nieładzie na jego ramionach. Pośród szarej skóry twarzy dobrze widoczne były oczy koloru fioletowego. Wszystkie te cechy znaczyły ni mniej ni więcej tylko to, iż wojownik był mroczniakiem. Ballzir uśmiecha ł się z niemal dziecięcą radością, co w połączeniu ze wzrokiem typowym dla psychopatów robiło niezbyt miłe wrażenie. Wyglądało na to iż nie mógł się on doczekać walki *



*Kim niepewnie zrobila pare kroków na przód przyglądając się dokładnie Ballzirowi.
Wiedziała że mężczyzna zapewne ukrywa coś pod płaszczem lecz nie miała wyboru, musiała zaryzykować. Ścisneła mocniej sztylet w dłoni poczym podbiegła do mroczniaka, szykując się na ewntualny unik w drodze*


*Ballzir uśmiechnął się nieco szerzej i ruszył w stronę swojej przeciwniczki. Stawiał energiczne kroki, jednak nie biegł przed siebie. Szedł po prostu szybko uśmiechając się co raz szerzej. * Nooo chodź do wujaszka!

*Gdy znalazła się na tyle blisko przeciwnika by móc go zaatakować uniosła rękę w której dzierżyła sztylet i wycelowała ostrzem w jego twarz, Ballzir usunał się w bok nieco, nie dokładnie jednak odległosć oblioczył i ostrze drasnęło go po ramieniu prawym, nieco krwi na piasek opadło*

*Mroczniak uśmiechnął się jeszcze szerzej, tym razem w upiornym wyszczerzu. Widocznie to że został zraniony, na swój sposób mu się podobało. Widocznie nie lubił zbyt łatwych walk. Ballzir nie czekał zbyt długo, korzystając z rozpędu dziewczyny kopnął ja pod kolana. Biegnąca Kim powinna w zasadzie sama uderzyć się o jego nogę. Coś chrupnęło cicho, zaś Kim potworny ból poczuła w porywam kolanie, wywaliła się w przód i twarza w pasek zaryła, jęczac z bólu*

*Dziewczyna wypusciła z ręki sztylet łapiąc się za kolano.Przekleła pare razy pod nosem próbując wstać. Wkońcu za trzecim razem podniosła sie na nogi lecz zakończyło się to fatalnie ponieważ straciła równowage i poleciała bezwładnie na mroczniaka.*

*Ballzir nadal szczerzył się niczym psychopata. Buchnął wręcz wesołym śmiechem. Uniósł wysoko nogę, chcąc kopnąć tak by całą podeszwę swego buta wpakować w twarz swojej przeciwniczki. Najwyraźniej dobrze się bawił także znęcając nad innymi. O dziwo stopa mroczniaka uderzyła jak by w niewidzialną ścianę... Sprawczynią owej rzeczy była królowa. Aware koniec walki odgwizdał... *


*Medycy szybko po Kim wbiegli na pole walki, zwineli ją z areny... Za to tłum klaskał i krzycał na cześć Ballzira, wlascwie prawie cały, było kilka wyjatków*

Cyna - 2008-08-28 17:18:59

Hah... Lubie Kim za to, że jest jedną z niewielu osób odgrywających ciapowatą postać :P

Kamys - 2008-08-28 18:36:14

ja też za to lubie jej gre ^^ i za to ze nie boguje ^^

Kukaku-chan - 2008-08-28 19:44:50

Uh . x D to teraz im a king of dos zuhzhahah . Zart :P

Shirru - 2008-08-29 16:35:25

No cóż wiedziałem że przegram. ;)








Ballzir [KAMYS]: * Kamys weszła powoli na arenę, jak zawsze nie śpieszyła się. Na jej twarz opadały ciemne, dobrze związane w kuc włosy, oczy jak zwykle znudzone, pełne tej nieokiełznanej dzikości... Jak bywało za zwyczaj odziana byłą w swe czarne kimono, związane zielonym pasem materiału, do tego przytroczona byłą katana w zielonej pochwie i dwa japońskie sztylety w pochwach brązowych. Pas przepasał ciemne, szerokie spodnie których to długie nogawki opadały na podkute metalem sandały... Dziewczyna w drodze powoli dłoń na rękojeści katany ułożyła i wysunęła ją leniwie z pochwy * Byle by to cholerstwo szybko się skończyło...

Ballzir [MARGRAS]: * pośrodku stał rosły mężczyzna, długie czarne włosy pozlepiane od wody przylegały do wąskiej twarzy i smukłej szyi. Czarna koszula , która zwykle była luźna tym razem dokładnie przylegała do ciała ukazując wszystkim dobrze wyrzeźbione mięśnie. Prawa ręka powoli ruszyła do boku, gdzie zwisał swobodnie przypięty do pasa Obsyd. Rękojeść długa i gruba, nawet jak na buzdygan, lecz Margrasowi idealnie leżała w ręce, owinięta była czymś co przypominało skórę węża koloru żółtego, gdzieniegdzie były wgłębienia w których były osadzone obsydiany, dawało to przyjemny kontrast. Głowica była zrobiona z jakiegoś metalu barwy czarnej, pióra odbijały wszystko dookoła. Naciągnął rękawice, i na chwile zamknął oczy, kamienie od tego momentu posiadały czarną otoczkę. Rozejrzał się dookoła, starał się o niczym nie myśleć, jak tylko o walce. *

Ballzir [MARGRAS]: * Bron Magrasa, która z daleka wyglądałaby na masywną wcale mu nie ciążyła. Wiele lat walk dostarczyło mu na tyle doświadczenia aby wiedział, że w tej sytuacji najlepiej jest trzymać ją na ramieniu, i tak też zrobił, uniósł i zwolna opuścił na ramie *

Ballzir [KAMYS]: * Kamys nie miała zamiaru czekać dłużej, zaszarżowała w stronę swego oponenta, nie biegła jednak szybko, tak jak wcale zamiaru nie miała spotkać się z nim twarzą w twarz. W pewnym momencie, tuż przed stopami Palladyna piasek zawirował lekko i pewna jego ilość poszybowała w oczy Margrasa. Piasek jednak zatrzymał się na tarczy utworzonej poprzez jakąś niewidzialną materię. Najpewniej siła woli samego Paladyna posłużyła mu za zbroje *

Ballzir [MARGRAS]: * nie był przygotowany na aż tak rychły początek. Zarechotał, odsunął jedną nogę w tył, dla poprawienia stabilności, uważnie obserwował przeciwniczkę. Mierzył odległości, w głowie powoli rozplanowywał atak. Zrobił półtora kroku do przodu aby zmniejszyć odległość. Zrzucił Obyd z ramienia, głowica wirowała delikatnie w powietrzu. Po chwili namysłu zrobił kolejny kroki tak aby uderzyć w ramię. Wiedział że atak będzie silniejszy jeżeli dołoży siłę biodra, dlatego też starał się zakończyć atak prawą nogą z przodu. Kamys niemal cudem uniknęła ciosu potężnym obsydem przewijając się na bok tuz koło głowicy broni *

Ballzir [KAMYS]: * Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, tak to był cud... Za bardzo się spieszyła, i zbyt intensywnie myślała o wygranej do której prawdopodobnie było daleko.... O ile pisane jej było przez tą drogę przejść. Korzystając z okazji że blisko jest swego przeciwnika, odbiła się silnie stopami od piasku i skoczyła w jego stronę tnąc kataną w rękę w której to broń swą oponent trzymał. Dziewczyna tym razem zamiary hamować się nie chciała, miała swój cel w tym całym turnieju. Paladyn poruszył delikatnie nadgarstkiem przyjmując cios katany na obsyda *

Ballzir [MARGRAS]: * Spojrzał przelotnie w oczy Kamys chcąc odgadnąć na czym skupia swój wzrok. * Amatorszczyzna * powiedział pewnym siebie głosem. Zgrabnie odsunął prawą nogę w bok. Chwilę później obejrzał w piruecie areną dookoła. Starał się zatrzymać mając przed sobą plecy przeciwniczki, nie do końca mu to wyszło lecz mimo to zaatakował czerep Karczmarki. Ta jednak wywinęła się zwinnie w prawą stronę stając z boku przeciwnika *

Ballzir [KAMYS]: * Kobieta uśmiechnęła się paskudnie, jakieś szaleństwo gdzieś w oczach na moment przemknęło * Jeśli tak mówisz * Dziewczyna rzuciła się na niego, być może przepchnąć go chciała, być może sowim własnym ciałem uderzyć i przewrócić... Tym razem jednak cel był w tym inny, odwrócenie uwagi, łatwiej i pewno ekonomiczniej było ją zaatakować w odsłonięta część ciała niż w rękę w której to katana dzierżyła, i której to ostrze pchnięte zostało w klatkę piersiową oponenta. Ostrze zatrzymało się najpierw na lekkiej tarczy siły woli paladyna, a później na o wiele twardszej tarczy z siły woli najwyraźniej stworzonej przez królową w celu przerwania walki. * (walka skończona, wygrała kamys)

Kamys - 2008-08-29 16:57:29

jak na moj bardzo dobrze ci szlo ;) i bede to pamietac przy rozdzielaniu punktów ^^

Cyna - 2008-08-29 17:22:47

Ty bo ja zgupiałem. Jak będzie moja walka to ja będe o czymś decydować, bo zauważyłem, że wszystko Iz sam napisał. Znaczy się on pisał co wy robicie a waszego słowa nawet nie ma

Shirru - 2008-08-29 17:54:39

Bo my piszemy do niego a on wysyla ;) po interpretacji i rzutach ;)

Cyna - 2008-08-29 18:27:40

Na gg piszecie?

Vin - 2008-08-29 19:23:31

Tak, sesja wyglada tak ze ty dajesz MG opisana turke, on rzuca koscmi i wysyla ogolny wynik na karczme :)

Cyna - 2008-08-29 20:14:45

Aaaaaaa.... Kapuje ;]

Vin - 2008-08-30 16:25:42

Ballzir: Miejscem zmagań był dobrze znany budynek w mieście nazywany "Areną walk", różnica była taka że piasek tworzący podłoże dla walczących był dziś dobrze uklepany, zaś na miejscach dla widowni nie było pustki która zwykle panowała... Wydawało się że całe miasto zebrało się aby oglądać zmagania wojowników. W loży honorowej zasiadały trzy osoby, była to młoda królowa, Aware Banzen, ochroniarz królowej i organizator turnieju Vin Shinetil. Arena miała kształt koła o średnicy 25 metrów. Oprócz piasku na ziemi nie było odsłonie nic... Po obu przeciwnych stronach areny widoczne były wrota które w tej chwili zostały otwarte - przejść przez nie mieli pierwsi wojownicy
Ballzir : * Na arenę wychodzi gigantyczny jaszczur. W ręce ma maczugę wykonaną z drewna zakończoną kolcami. Idzie pewnym siebie krokiem. Jego łuska lśni, a oczy zdają się nie mieć źrenic.  * Ahhhhh... * Sapnął pod nosem. Tak dawno się nie bił. Nie nosił pancerzy. Jego łuska mu wystarczała. Miał na sobie tylko przepaską zrobioną ze skóry warga. Doszedł na środek areny  * Aghrrrrrrrr! * Ryknął na całą arenę. Rozprostował swoje wielkie umięśnione ciało i czekał na swoją przeciwniczkę  *

Ballzir : * Na arenę wychodzi gigantyczny jaszczur. W ręce ma maczugę wykonaną z drewna zakończoną kolcami. Idzie pewnym siebie krokiem. Jego łuska lśni, a oczy zdają się nie mieć źrenic.  * Ahhhhh... * Sapnął pod nosem. Tak dawno się nie bił. Nie nosił pancerzy. Jego łuska mu wystarczała. Miał na sobie tylko przepaską zrobioną ze skóry warga. Doszedł na środek areny  * Aghrrrrrrrr! * Ryknął na całą arenę. Rozprostował swoje wielkie umięśnione ciało i czekał na swoją przeciwniczkę  *

Ballzir : * Kamys powolnym, anemicznym krokiem weszła na arenę. Była morka, bo trudno mokrym być nie było w taką pogodę... Cholerna władza dba tylko o uczestników jak pokażą się już na miejscu zmagań, a tak to mają ich gdzieś, norma... Jej związane w kuc włosy lepiły się do twarzy, przywierały doń jak lepka smoła. Znudzone oczy kobiety tym razem pozbawione były jakiejkolwiek determinacji, czy samej chęci zwycięstwa, wszak cel swój osiągnie i to już stosunkowo niedługo, podczas kolejnej walki. Kobieta tym razem odziana była tylko w swą brązową, mokra bluzkę niknącą w zielonym obi od którego to przytroczona była skrócona katana i dwa sztylety. Obi przepasywało też szerokie spodnie, których to nogawki opadały na drewniane, podkute metalem sandały. Wcale jej się nie uśmiechała walka z jaszczurem, gdyż te statystycznie były trudnymi przecinkami. Trzeba było kombinować co jest meczące. Dziewczyna cofnęła się o kilka kroków, wyjęła katanę z pochwy, stanęła jakieś metr czy dwa pod ścianą - twarzą do przeciwnika była zwrócona  *

Ballzir : * Jaszczur szybkim krokiem ruszył ku przeciwniczce. Nagle szybki krok przemienił się w bieg. Piekielnie szybki bieg. Około dwa metry przed Kamys wyrzucił swoją maczugę i skoczył prosto w "karczmarkę" atakując ją swoimi ostrymi jak brzytwy pazurami. Kamys tylko cudownym trafem udało się zejść na bok na tyle, iż tylko jej lewa ręka została rozharatana przez szpony Agahida  *

Ballzir : * Kobieta jęknęła głośno, trudno łatwa walka to nie będzie... Była by naiwna gdyby myślała że będzie to przedszkolna sielanka. W tej chwili tylko jedna rzecz mogła tak naprawdę zrobić - wyprowadzić skuteczny atak. Katanę szybko w prawą dłoń pochwyciła i zaatakowała cięciem z góry, celując w okolice karku jaszczura. Miecz połyskiwał jak pazury jakiegoś drapieżnego ptaka, chcącego z góry pochwycić swoją ofiarę. Jaszczur spojrzał do góry obracając lekko głowę i odsunął się wybijając na bok. Mimo wszystko ostrze kamys pozostawiło na jego karku głęboką ranę.  *


Ballzir : *  Jaszczur padł z hukiem na ziemię, ale szybko się podniósł. Nie wiedział, że na pozór leniwa karczmarka jest tak dobrym wojownikiem. Po tym cięciu dostał istnego szału. Podszedł do przeciwniczki i z niesamowitym zamachem uderzył ogonem prosto w jej ciało. Kamys odskoczyła do tyłu niemal cudem unikając miażdżącego ataku, jaszczur natomiast ustawił się przodem do niej w celu obrony przed kontratakiem  *

Ballzir : * Przodem... Tak podczas walki wolała stać do przeciwnika przodem i patrzeć mu w oczy. W zielonych tęczówkach kobiety przegalopował żółty błysk szaleństwa. Dziewczyna jęknęła coś nie wyraźnie. I wyskoczyła w stronę jaszczura. Nagle coś huknęło w powietrzu, tak jak by ktoś wystrzelił z borni palnej wprost do jaszczura... Czyżby ktoś na arenie żywił do niego urazę ? Kobieta miała nadzieję że to odwróci uwagę jaszczura chociaż na sekundę... Cięła ostrzem z góry, celując w jego głowę. Będący jednak w barbarzyńskim szale Agahid najwyraźniej gdzieś miał wystrzały. Ostrze Kamys nie trafiło w łeb, który jaszczur zdołał odsunąć, a w ramię tworząc szeroką ranę sięgającą do połowy klatki piersiowej. Jaszczuroczłek zdawał się jednak nie reagować na zadany cios  *

Ballzir : * Jaszczur w porywie szału złapał swoim ogonem kobietę w pasie i przysunął w zasięg swoich łap. Kamys jęknęła cicho ściskana z ogromną siłą. Znalazła się już w zasięgu łap Agahida, jednak udało jej się uchylić przed pierwszym uderzeniem  *

Ballzir : * Dziewczynie wydawało się że za moment sama wpadnie w szał i obudzi bestie... Za wszelką cenę chciała tego uniknąć, tym bardziej gdy patrzyła na nią widownia. Katem okiem spostrzegła ogon, później głowę jaszczura... Cięła swą kataną szeroko w pysk jaszczura, cielą uwalniając z siebie potworny wrzask, w którym przeplatało się szaleństwo. W myślach do swego Boga modliła się o pomoc. Zdawało się że bóg usłyszał wołania kogoś innego, gdyż miecz dziewczyny utknął jakby w powietrzu tuż przed pyskiem Agahida. To królowa przerwała walkę by uniknąć ofiar. Medycy szybko znaleźli się na arenie by udzielić pomocy rannym  * (Walki koniec, wygrała ledwie żywa Kamys,)

Kukaku-chan - 2008-08-30 16:32:59

Cyna, b.ładna walka . :P Przyznam że myslalam ze wygrasz .

Kamys - 2008-08-30 19:38:42

Ja też tak myślałam @@

Cyna - 2008-08-30 21:25:17

A ja się na ten temat nie udzielę :P


Mam tylko nadzieję, że w pojedynko z Izem będe miał więcej szczęścia w kościach ^^

Kamys - 2008-08-30 23:17:36

Shea : Miejscem zmagań był dobrze znany budynek w mieście nazywany "Areną walk", różnica była taka że piasek tworzący podłoże dla walczących był dziś dobrze uklepany, zaś na miejscach dla widowni nie było pustki która zwykle panowała... Wydawało się że całe miasto zebrało się aby oglądać zmagania wojowników. W loży honorowej zasiadały trzy osoby, była to młoda królowa, Aware Banzen, ochroniarz królowej i organizator turnieju Vin Shinetil. Arena miała kształt koła o średnicy 25 metrów. Oprócz piasku na ziemi nie było odsłonie nic... Po obu przeciwnych stronach areny widoczne były wrota które w tej chwili zostały otwarte - przejść przez nie mieli pierwsi wojownicy. Na arenie było jasno, oświetlało ją magiczne światło

Shea : * Na arenę ponownie wychodzi Agahid. Widać na jego ciele jeszcze rany po walcze z karczmarką. Przed tą walką był bardziej zestresowany. Jego przeciwnikiem miał być ten cholerny szarak którego nienawidził najbardziej jak tylko mógł. Wiedział, że nie będzie to łatwa walka. Na arenę wchodził spokojnym wolnym krokiem. W łapie znów miał swoją maczuge. Oby w tym pojedynku się do czegoś przydała. Praktycznie wyglądał tak samo jak przed walką z Kamys. Tylko ran miał więcej, ale nie czuł z tego powodu bólu. Ten pojedynek był jego ostatnią szansą na wygraną w tym turnieju. Doszedł na środek areny. Nie wydał z siebie okszyku bojowego jak w poprzedniej walce  * O Serthis! Dodaj mi siły i odwagi w tej walce. * Powiedział cicho do siebie i czekał na wyjście szaraka  *

Shea : *  Przez jedne z wrót przeszedł dość wysoki mężczyzna. Niemal cała jego postać ukryta była pod czarnym, długim i wyraźnie kosztownym płaszczem. Jedynie głowa zabójcy była dobrze widoczna. Długie, białe włosy leżały w nieładzie na jego ramionach. Pośród szarej skóry twarzy dobrze widoczne były oczy koloru fioletowego. Wszystkie te cechy znaczyły ni mniej ni więcej tylko to, iż wojownik był mroczniakiem. Ballzir uśmiecha ł się z niemal dziecięcą radością, co w połączeniu ze wzrokiem typowym dla psychopatów robiło niezbyt miłe wrażenie. Wyglądało na to iż nie mógł się on doczekać walki *

*Agahid już na sam widok Ballzira dostał szału. Nienawidził go. Podobnie jak w walce z Kamys rzucił się z wielką prędkością w stronę mroczniaka. Tym razem nie wywalał swojej broni. Przed samym Ballzirem uderzył maczugą od dołu, jednak mroczniak bardzo zręcznie uskoczył. Dodadkowo gdy jaszczur ogonem uderzyć go próbował, ten przeskoczył go zręcznie i znalazł się tuż przy lewym boku jaszczura*

*Ballzir uśmiechnął się nieco szerzej. Walka z tak szybkim przeciwnikiem mogła być w cale zabawna. Mroczniak zrobił lekki piruet schylając się pod ramionami jaszczuroczłeka, najpewniej po to by wyjść z zasięgu jego potężnych ramion. Wyprostował przy tym rękę a przez płaszcz wybiło się ząbkowane ostrze jego ulubionego sztyletu. Korzystając z rozpędu nadanego przez obrót mroczniak wymierzył cios pod pachę Agahida. Sztylet wbił się bardzo głęboko w ciało jaszczura, krew trysnęła jednak sam barbarzyńca nie zrobił sobie zbyt wiele z tego...*


Shea : *  Ballzir uśmiechnął się nieco szerzej. Walka z tak szybkim przeciwnikiem mogła być w cale zabawna. Mroczniak zrobił lekki piruet schylając się pod ramionami jaszczuroczłeka, najpewniej po to by wyjść z zasięgu jego potężnych ramion. Wyprostował przy tym rękę a przez płaszcz wybiło się ząbkowane ostrze jego ulubionego sztyletu. Korzystając z rozpędu nadanego przez obrót mroczniak wymierzył cios pod pachę Agahida. Sztylet wbił się bardzo głęboko w ciało jaszczura, krew trysnęła jednak sam barbarzyńca nie zrobił sobie zbyt wiele z tego...  *

*Jaszczur wiciągnął sztylet ze swojego ciała i cisnął nim w ziemię. Wykonał teraz potężny skok w pobliże mroczniaka, owinął go swoim grubym ogonem i zaczął dusić* Zdychaj szaraku *Burknął pod nosem tak, że tylko oni dwaj mogli to usłyszeć. Ballzir próbował łapczywie złapać powetrze, jednak średno mu to wychodziło*

*Mroczniak uśmiechnął się lekko nadal próbując złapać powietrze. Cos delikatnie drgnęło pod płaszczem w pobliżu lewej ręki, jednak jaszczuroczłek będąc obecnie w krwawym szale raczej nie zwracał uwagi na szczegóły tego typu. Przez kilka sekund Ballzir starał się skoncentrować wzrok, by po chwili nacisnąć spust kuszy ukrytej pod płaszczem. Bełt z cichym świstem wyfrunął wystrzelony przez mechanizm i przebił się przez materiał płaszcza. Mroczniak celował w głowę lub gardło, miejsc nadzieję ze strzał z tak bliskiej odległości dosięgnie celu.
Bełt trafił w oko jaszczura, ranił go dotkliwe, trudno było żeby zwrócił gdyż szał go oponował. Mimo wszytko jednak zatoczył się w tył, chodź mroczniaka wciaż dusił*

*Jaszczura teraz opanowała złość jakiej chyba nigdy nikt nie dostał w tym mieście. Nie czuł bólu. Czysta złość i chęć zabicia przeciwnika. Dawno takiej walki nie miał. Obracając sie w tył zauważył, że pod jego nogami leży jego maczuga. Chwycił ją nie puszczając z uścisku mroczniaka. Przeciwnie. ściskał go jeszcze bardziej chcąc go połamać. Kożystając z tego, że szarak nie miał w sobie siłby by nawet stać. Przyciągnął mroczniaka przed siebie podniusł go wyżej i  ścisnął go jeszcze mocniej. Nagle go puścił i w pełnym skoncentrowaniu potężnie udeżył maczugą w spadającego przeciwnika... Broń zatrzymała się o dziwo nie na ciele przecwnika lecz na silnej tarczy ją wytworzyła królowa tuż przed mroczniakiem, odgizdano koniec walki* (zwycieza Ag)

Cyna - 2008-08-30 23:21:21

Piękna, długa, trodna, ciekawa, zacięta oraz inne epitety dla tej walki


Podobało mi się. Nawet jak bym przegrał ^^

Chyba teraz będę musiałzmienić wygląd swojej postaci w profilu

Kamys - 2008-08-31 02:16:08

Ballzir : Miejscem zmagań był dobrze znany budynek w mieście nazywany "Areną walk", różnica była taka że piasek tworzący podłoże dla walczących był dziś dobrze uklepany, zaś na miejscach dla widowni nie było pustki która zwykle panowała... Wydawało się że całe miasto zebrało się aby oglądać zmagania wojowników. W loży honorowej zasiadały trzy osoby, była to młoda królowa, Aware Banzen, ochroniarz królowej i organizator turnieju Vin Shinetil. Arena miała kształt koła o średnicy 25 metrów. Oprócz piasku na ziemi nie było odsłonie nic... Po obu przeciwnych stronach areny widoczne były wrota które w tej chwili zostały otwarte - przejść przez nie mieli pierwsi wojownicy...

Ballzir : * Kamys przekroczyła bramę o dziwo szybko, tak jak by się śpieszyła. Jej dobrze związane w kuc włosy niknęły pod ciemnym kimonem aby nie przeszkadzały w trackie walki. Kilka kruczoczarnych kosmyków opadało na śniadą twarz kobiety. Oczy jej szeroko otwarte były, zaś iskra szaleństwa była w nich wyraźna. Kobieta odziana byłą w swoje czarne kimono związane zielonym, szerokim obi do którego to przytroczona była skrucona katana w pochwie zielonej i dwa japońskie sztylety w pochwach brązowych. Zielony pas przepasywał też szeroki, czarne spodnie - ich długie nogawki opadały na podkute metalem sandały. Kobieta zatrzymała się. Chrząknęła i w stronę królowej zerknęła  * Mam śmiałą prośbę do waszej wysokości... Gdyby była Królowa tak miła i walki nazbyt wcześnie nie przerywała, myślę że mój przeciwnik też by tego chciał... *  Tu w kierunku Ballzira zerknęła. Lewą dłoń ułożyła na rękojeści katany, prawa opadała wzdłuż ciała  *

Ballzir : * Przez jedne z wrót przeszedł dość wysoki mężczyzna. Niemal cała jego postać ukryta była pod czarnym, długim i wyraźnie kosztownym płaszczem. Jedynie głowa zabójcy była dobrze widoczna. Długie, białe włosy leżały w nieładzie na jego ramionach. Pośród szarej skóry twarzy dobrze widoczne były oczy koloru fioletowego. Wszystkie te cechy znaczyły ni mniej ni więcej tylko to, iż wojownik był mroczniakiem. Ballzir uśmiecha ł się z niemal dziecięcą radością, co w połączeniu ze wzrokiem typowym dla psychopatów robiło niezbyt miłe wrażenie. Wyglądało na to iż nie mógł się on doczekać walki *


Ballzir : * Królowa nieco zaskoczona chwile zastanawiała się by coś odpowiedzieć, skrzywiła się lekko i chyba burknąć chciała "nie", jednak w tym momencie Vin się nieco nachylił i szepnął coś do królowe. Wówczas oczy widowni na loże honorową się zwróciły, w sumie więcej krwi to lepsza zabawa... Po chwili rozmowy z vinem królowa przytaknęła  * Zgadzam się !

Ballzir : * Ballzir zaś uśmiechnął się tylko szerzej  * może za to oszczędzę ci parę minut tortur ty mała ... * wyraźnie nie lubił królowej, może dla tego ze już 2 razy przerwała mu walkę.  *

Ballzir : * Kamys doskonale wiedziała iż w tej chwili szarża by się jej nie opłacała, zmarszczyła lekko brwi. Prawą rękę do boku ustawiła, tuż nad dłonią bardzo leniwe poczęła gromadzić się magiczna energia w postaci ognia, nie była ona rozmiarów kolosalnych, wciąż przeciwnie... Jednak wciaż rosła. Dodadkowo Kamys czujnie na mroczniaka zerkała, nie miała zbytniej ochoty na wstepie bełtem oberwać *



Ballzir : * Mroczniak zaczął biec w stronę kamys z wyraźnym zamiarem szarży. Być może nie poruszał się tak szybko, jak mogła by to zrobić jego oponentka jednak zaklęcie w jej dłoniach nie zdawało się być miłym widokiem.. Krok za krokiem coraz bardziej przybliżał się do Kamys aż w końcu znalazł się w połowie drogi  *


*Najbardziej niepokoił ją fakt prawdopodobnie załadowanej kuszy, ale co miała zrobić ? Samo zaklęcie lądowała jeszcze chwile, jeszcze moment... Dokładnie obserwowała ruchy swojego przeciwnika by w pewnym momencie porostu wybić się z prawej nogi i zaszarżować na Ballzira* To będzie za Kim *Huknęła w pewnym momencie dłoń unosząc i ciskając kulką w mroczniaka, celowała w jego klatkę piersiową. Mroczniak najwyraźniej nawet nie fatygował się by uniknąć zaklęcia. Wyglądało jedynie jakby uderzył w nie dłonią którą wydobył z pod płaszcza. Chwilkę później dziewczyna mogła zobaczyć, jak szary elf wybiega z ognistego wybuchu śmiejąc się radośnie.*

*Ballzir był co prawda osmalony, ale nie przeszkadzało mu to w uśmiechaniu się szeroko i śmianiu niczym radosne dziecko.* Chodź! *wrzasnął głośno podbiegając do Kamys, po czym ułożył jedną z dłoni na ziemi by przekazać siłę rozpędu do swoich nóg. Te zaś wystarczyło tylko lekko pokierować by ustawiły się w stronę Kamys. Oba ciężkie, podkuwane buty uderzyły w brzuch dziewczyny odrzucając ją nieco do tyłu. Chwilę później Kamys odzyskała już oddech, natomiast Ballzir stał już na nogach*


Ballzir : * Ballzir był co prawda osmalony, ale nie przeszkadzało mu to w uśmiechaniu się szeroko i śmianiu niczym radosne dziecko.  * Chodź! * wrzasnął głośno podbiegając do Kamys, po czym ułożył jedną z dłoni na ziemi by przekazać siłę rozpędu do swoich nóg. Te zaś wystarczyło tylko lekko pokierować by ustawiły się w stronę Kamys. Oba ciężkie, podkuwane buty uderzyły w brzuch dziewczyny odrzucając ją nieco do tyłu. Chwilę później Kamys odzyskała już oddech, natomiast Ballzir stał już na nogach  *


Ballzir : * Dziewczyna zacisnęła mocno zęby, bolało ją... Bolało ją jak cholera, ale obiecała sobie że po pierwsze pomści kogoś a po drugie pokaże mroczniakowi że istoty z domieszką elfiej krwi wcale "ciotami" nie są. Wstała, zginając się przy tym lekko, w prawą rękę dyskretnie piasku nabrała.  * Idę !*  Tu ponownie wybiła się silnie, jak to już miała w zwyczaju swojego dziwnego stylu walki na przeciwnika się rzuciła. Będą blisko pisakiem rzuciła w okolice oczu celując. Mroczniak natomiast robił akurat piruet i tyko dzięki szczęściu piasek trafił w jedno, a nie oboje oczu. Piruet jednak pozwolił mu uniknąć ataku kamys. Dziewczyna upadła na ziemie, natomiast Ballzir stał tuż koło niej  *


Ballzir : * Szary efl uśmiechnął się paskudnie. Nie przerwał swojego piruetu do czasu, aż jego prawa stopa nie znalazła się na dole pleców Kamys boleśnie wbijając w nie piętę, a lewa stopa na lewej dłoni przymiażdrzając kostki i knykcie.  * Powiesz mi.. kto to jest ta Kim? * Mroczniak uśmiechał się perfidnie  *

Ballzir : * To ostatnimi czasy ból sprawiał że bestia co raz to częściej jej szeptała. Jednak chwilowo Kamys panowała nad nią, i nie pozwalała jej się w żaden sposób wydostać. Pociągnęła mocno za rękę na której to mroczniak stał, liczyła na to że przy szczęściu którego jej brakowało straci równowagę. Mroczniak zaś nie tyle stracił równowagę, co przewrócił się lądując na plecy. Gruchnął chyba przy tym głową o ziemie bo zamknął oczy leżąc w bezruchu  *

Ballzir : * Mroczniak zaś leżał wyraźnie ogłuszony na jakiś czas. Najwyraźniej nie kwapiło mu się do wstawania, królowa jednak nie przerwała meczu  *

Ballzir : * Dziewczyna podniosła się na czworaka, mogła wziąć katane i wpakować mu ostrze miedzy żebra, ale nie... Nie ma szans że będzie się tak poniżać, wszak do tej pory Ballzir nań borni nie użył. Uznała że najszybszym środkiem transportu będzie wybicie się i skok. Tak znów na niego skoczyła, usadowiła mu się na klace piersiowej, podniosła prawą rękę i uderzyła z góry - jednak nie z całą siła * TO za kapłana ! * Wrzasnęła, jej oczy całkowicie ogarnęło szaleństwo, został w nich tylko jeden mały błysk tego co ludzkie. Jak się okazało ballzir chyba jednak nie stracił przytomności. Dziewczyna tuż przed uderzeniem poczuła na swoich plecach cos zimnego i ostrego, przede wszystkim ostrego. Musiał to być bełt najpewniej nadal załadowanej kuszy  *

Na moją własną sztuczkę co ?... *Uśmiechnęła się do Ballzira paskudnie. Zamierzała zrobić co zaczęła, jak już przegrywać to z godnością, uderzyła pięścią, jeśli w zamiarze wcześniej miała nieco powstrzymać cios, to teraz modliła się o to by był jak najsilniejszy i jak najwięcej szkody mroczniakowi przynsusł*za wszytkom którym krzywde wyrzadziłeś ! *mimo że spodziewałą się iż za moment dostanie bełtem usmiechałą się... A uśmiech jej zadziorny był*



*Dziewczyna wrzasnęła cicho z bólu, właściwie kwestią czasu byłą jej rychła przegrana, ale jak już uznała... JA przegrywać to z godnością. Furia powili napierała na dziewczynę odciskając cechy zwierzęce takie jak całkowicie pochłonięte szaleństwem oczy. Mimo wszytko usmiechneła się znó paskudnie i tym razem za nikgo nie wołając, uniosła głową i z całych sił ją opuściła - miala dzieje że chociaż tym atakiem jakaś krzywde mroczniakowi wyrzadzi*

Ballzir : * Ballzir przesunął głowę na bok, tak iż pieść Kamys uderzyła w ziemie, Dodatkowo w cale nie strzelił z kuszy w plecy Kamys, tak jak ta się mogła spodziewać. Bełt utknął z tyłu uda dziewczyny natomiast druga dłoń mroczniaka uderzyła sprawnie w łokieć ręki, której pięść trafiła w ziemię. Cos cicho strzeliło, co mogło świadczyć o uszkodzeniu stawu.  * Na następny raz nie ostrzegaj o atakach takim darciem się co?


Ballzir : * Dziewczyna wrzasnęła cicho z bólu, właściwie kwestią czasu byłą jej rychła przegrana, ale jak już uznała... JA przegrywać to z godnością. Furia powili napierała na dziewczynę odciskając cechy zwierzęce takie jak całkowicie pochłonięte szaleństwem oczy. Mimo wszystko uśmiechnęła się znów paskudnie i tym razem za nikogo nie wołając, uniosła głową i z całych sił ją opuściła - miała dzieje że chociaż tym atakiem jakaś krzywdę mroczniakowi wyrządzi. Mroczniak zaś nie miał możliwości uniknięcia tego ataku. Głowa Kamys trafiła w jego twarz łamiąc przy tym nos. Szary elf zaś buchnął stłumionym śmiechem. Wyraźnie podobała mu się determinacja dziewczyny. Obiema rękami zrzucił ją z siebie po czym sam odturlał się na bok. Wstał powoli nieco się chwiejąc. Z jego złamanego nosa ciekło naprawdę dużo krwi  *

Ballzir : * W stałą z nieukrywanym trudem - dodatkowo w akcji nie pomagał jej bełt w jej udzie. Dyszała ciężko na mroczniaka zerkając, nie uwolnił w niej tak wiele w wściekłości co pewnego razu w karczmie, jednak już teraz wyraźnie widać było szaleństwo w jej oczach. Skoro stać mogła, nie miała najmniejszego zamiaru się poddawać, uśmiechnęła się lekko. Ciało całe jej drżało z bólu, jednak póki stała póty mogła walczyć... Piasek pod nogami mroczniaka zawirował lekko, później wystrzelił w górę w stronę oczu mroczniaka. Kobieta uznała ze to najlepsze co zrobić może Ballzir odsunął głowę na bok, tak że część piasku nie dostała się do jego oczu trafiając znów tylko w jedno z nich. Niemniej teraz była już para. Za równo lewe jak i prawe oko łzawiły silnie. Nie widział na nie prawie nic.  *

Ballzir : * Mroczniak stanął w miejscu i zaczął oddychać powoli, jakby się uspokajając. Mrugał przy tym szybko chcąc pozbyć się piasku, jednak nie było to w cale takie proste.  * Nieźle, widzę że coraz częściej babrasz się w tej magii co? * zadziwiające, lecz w zasadzie ballzir nie robił nic *

Ballzir : * Dziewczyna podeszła, krew przy tym po jej nodze spływała z rany. Najgłupszą rzeczą jaka mogła zrobić to było odezwanie się, komentarze postanowiła sobie na później zostawić. Jak najciszej mogła do mroczniaka podeszła od boku, cios tym razem łokciem lewej ręki wyprowadziła - celowała w twarz Ballzira, w sumie najlepiej w skroń, ale nie liczyła na zbyt wiele od życia. Łokieć uderzył mocno w kość policzkową szarego elfa odrzucając nieco jego głowę.  *

Ballzir : * Podeszła jak najszybciej (w swoim stanie) do mroczniaka, znów wyprowadziła uderzanie łokciem lewej ręki w brzuch. Wydawało się że kobieta uspokaja się powoli, szaleństwo z oczu powoli znikało. Następne co zrobiła to z własnej głowy wyprowadziła uderzenie na klatkę piersiową Ballzira - w splot słoneczny celowała. Mroczniak najpierw skulił się lekko po ciosie w brzuch a później jeszcze mocniej po uderzeniu w splot słoneczny. Wtedy tez kopnął kolanem pod górę najwyraźniej chcąc trafić w łokieć dziewczyny. Ta jednak była pochylona a kolano ostatecznie trafiło w jej szczękę  *

Ballzir : * Dziewczyna zatoczyła się silnie w tył, jęknęła głośno gdyż bełt będący w jej nodze najwyraźniej drażnił. Dyszała ciężko, na mroczniaka zerknęła, z przygasającym szaleństwem w oczach& * Musze mieć odpowiedź na twoje cholerne bełty... * Mimo wszystko kobieta dalej się nie poddawała, o nie... Tak dobrze nie będzie. Tym razem z nieukrywanym bólem swój staw próbowała nastawić, wrzasnęła jednak głośno z jeszcze większego bólu. Wyraźnie cos poszło nie tak podczas nastawiania. Mroczniak natomiast rzucił się do przodu z przymrużonymi i załzawionymi oczyma. Wyraźnie widział słabo, najpewniej tylko zarys. Jednakże to wystarczyło by wyprowadzić kopnięcie w sam środek klatki piersiowej dziewczyny, i tym samym przewrócić ją  *

Ballzir : * bolało ją już dosłownie wszystko i miała cholernie dość.. Ale tym razem miała o dziwo na tyle determinacji aby nie udawać nieprzytomnej... Bardzo powoli usiadła, drżała całą i sapała łapiąc łapczywie powietrze. Bardzo powoli i ostrożnie na kolana stanęła. Jęknęła przy tym Cicho przez cholerny bełt...W Końcu po dłuższej chwili wstała, była zgarbiona i poobijana ale wstała. Wyprostowała się niemal, i poczuła jak czubka jej głowy dotyka cos ostrego. Ballzir stał tuż przed nią i mierzył sztyletem w jej głowę.  * Mam tego dość, już się nie ruszysz, wygrałem * Mroczniak schował sztylet i odwrócił się. Ruszył by podnieść swoją kuszę, a następnie do bramy wyjściowej z areny. Chwilka konsternacji zapanowała w loży sędziów  *

Jeszcze stoję kretynie nie widzisz ?! *Dyszała zerkając z maroczniakiem, uśmiechnęła się do niego paskudnie... Kobieta ledwo trzymała się na nogach, ale fakt stała* Chyba nie chcesz mi powedzieć że to koniec ? Zawiodłam się na tobie, ja... Cholerny mieszaniec... *Zakaszlała* Taaa... Nie jesteś potworem, to już wiem....

Ballzir : * Mroczniak zaśmiał się wesoło  * przecież wygrałem, królowa też to wie. A ty zawiodłaś się, bo nie jesteś wstanie zmusić mnie do żadnej odpowiedzialności. Współczuje ci oo tak *  śmiejąc się dalej wyszedł z areny  *

Kamys : O tym jeszcze pogadamy... * wymruczała do siebie, uznając że skora walka się skoczyła możne spokojnie opaść na ziemie i w końcu odpoczać  *

Shirru - 2008-08-31 08:48:53

Ładna walka :> trochę długa ale ciekawa, choc ewidentnie górowała jedna strona :>

Kamys - 2008-08-31 10:20:59

Ta XD... Ja cały limit szczęścia wykorzytałan ma walce z Cyną a potem miałam pechy... Przy nastawianiu stawu np mialam pecha i bylam pewna że reke sobie wyrwie postac a tu no prosze mila odmiana xD...

Tak to byla makbrycznie dluga walka, pod koniec spalam xD

Gdzieś mi się 2 turki opisu straciły @@, dodam jak znadje

Cyna - 2008-08-31 11:06:21

To kto w końcu wygrał ten turniej x.x"

Kamys - 2008-08-31 12:30:12

Eeee właśnie jeszcze nikt ;p kasa dalej wisi w powietrzu @@

***

EDIT dodałam tury których brakowało

Cyna - 2008-08-31 12:35:17

To weźcie sie podzielimy. Połowa dla mnie i połowa dla was :P

Nie no nie wiem ;/

Kamys - 2008-09-01 18:19:32

Więc sprawa wygląda tak

Moja Kamys rezygnuje z turnieju

Zostaje Ballzir i Ag. Jeśli do środy nie uda nam się wyłonić zwycięzcy, kasa idzie na pół

Cyna - 2008-09-01 18:31:48

A fabularne? Szczerze mówiąc wolałbym rozegrać, ale rozsądek mówi, że nie rozgrywać jest bezpieczniej :P


Więc jak? (Pytam Iza ^^")

www.pokemon-pbf-forum.pun.pl www.zabkowiceslaskie.pun.pl www.agromex.pun.pl www.eurotranspoland.pun.pl www.compaqots.pun.pl